https://www.lajki.io/produkt/subskrypcje-na-youtube/https://lajki.co/Zwiększaj zasięgi i zdobywaj lajki oraz wyświetlenia na youtube z Polski!Polecamy sklep
Na antenie radia zadebiutował, gdy… rozwinęła mu się przygotowana do emisji taśma i musiał osobiście przeprosić za to słuchaczy Po maturze rozpoczął studia na Wydziale Elektroniki Politechniki Warszawskiej i ukończył je w 1970 r., otrzymując tytuł magistra inżyniera elektronika Pewnego dnia zdarzyło mu się zasnąć podczas czytania filmu o Leninie. Wszystko działo się na żywo! Żona Tadeusza Sznuka nie podziela jego pasji do latania. "Nie przepada za komunikacją lotniczą, właściwie w ogóle jej nie uznaje" - wyznał kiedyś Obaj synowie Tadeusza Sznuka są informatykami po studiach uniwersyteckich, a córka jest psychologiem społecznym i pracuje w instytucjach reklamowych Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Tekst jest kolejną odsłoną cyklu "Ikony Plejady". Przybliżamy w nim sylwetki niezapomnianych gwiazd okresu PRL, których życie do dziś pasjonuje Polaków. Tadeusz Sznuk jest zodiakalnym Rakiem - urodził się w 1943 r. w Kielcach. A z charakteru - sową. Wyznaje szczerze, że lubi długo siedzieć i nie musieć wstawać rano. Mimo to przez 28 lat pracował w audycji radiowej, która zaczynała się najpóźniej o godzinie szóstej, a najwcześniej o godz. rano. Dziennikarzem radiowym został już w czasach liceum. W wieku zaledwie 16 lat zaczął pracować jako lektor i reporter najstarszej niepublicznej Rozgłośni Harcerskiej. Trafił tam przez przypadek – w 1958 r. znalazł się na obozie harcerskim, którego komendantem był ówczesny szef Radiostacji Harcerskiej Karol Soczek. Ale po kolei… Umie rysować kota. Tyłem Tadeusz Sznuk urodził się wprawdzie w Kielcach, ale czasy szkolne spędził już w Warszawie. Ukończył w stolicy XXX Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Śniadeckiego. Paweł Piotrowicz, któremu udało się zrobić wywiad z dziennikarzem, wyciągnął od niego, że uczniem był średnim – dobrym z przedmiotów ścisłych, takich jak fizyka, matematyka i rachunki, gorszym z chemii, a z rysunków fatalnym. Najlepszym malarskim dziełem dziennikarza była grafika – kot siedzący tyłem do malarza. Być może z powodu uzdolnień matematycznych Tadeusz Sznuk po maturze rozpoczął studia na Wydziale Elektroniki Politechniki Warszawskiej i ukończył je w 1970 r., uzyskując tytuł magistra inżyniera elektronika. W Rozgłośni Harcerskiej początkowo jako przyszły inżynier zajmował się obsługą stacji. Na antenie zadebiutował, gdy… rozwinęła mu się przygotowana do emisji taśma i musiał osobiście przeprosić za to słuchaczy. Pracował tam do 1964 r., a w "dużym radiu" zadebiutował, czytając audycje harcerskie w Jedynce. Resztę artykułu znajdziesz pod materiałem wideo: Równolegle – już jako dyplomowany inżynier - działał w zespole pracującym nad wprowadzeniem stereofonii. "W komórce zajmującej się stereofonią, wtedy, kiedy ja przyszedłem do działu technicznego radia, był Janusz Sidorenko, był pan inżynier Jerzy Geisler i był Janusz Nowak. Zajmowaliśmy takie dwa pokoiki na Myśliwieckiej, w technicznej części i tam mieliśmy zgromadzone podstawowe urządzenia do nagrywania stereofonii" - wspominał. Tam również powstał niezapomniany sygnał kontrolny do regulowania odbiorników. "Każdą audycję zaczynaliśmy od tego sygnału" – opowiadał Tadeusz Sznuk. Tadeusz Sznuk na dziennikarstwie wytrzymał trzy miesiące… W 1973 r. trafił do redakcji tworzących się "Sygnałów dnia", później prowadził również "Lato z radiem". 10 lat po zdobyciu tytułu inżyniera całkowicie oddał się dziennikarstwu chowając dyplom do szuflady. Dlaczego poszedł na studia inżynierskie, a nie dziennikarskie, mimo że zawsze pociągała go ta profesja? Tadeusz Sznuk uważa, że "jedno się z drugim nie gryzie", bo inżynierowie też potrafią być rozgarnięci. "Miałem już wtedy za sobą ponad 10 lat terminowania w Polskim Radiu, więc praktyka zastąpiła teorię. Poza tym życie inżyniera jest spokojniejsze. Zawsze powtarzam, że żadna dyrektywa nie zmieni prawa Ohma" – mówił w 2014 r. w wywiadzie dla Onetu. "Jest w tym spokój rzeczy obiektywnych, podobnie zresztą jak w lataniu, zajęciu niby pełnym fantazji i uroku, ale jednocześnie podporządkowanym prawom fizyki" - dodał. A znajomość tych praw zdaniem Sznuka daje spokój i odporność na tak zwane trendy. Tadeusz Sznuk ma licencję pilota na samoloty i helikoptery Latanie jest wielką pasją Tadeusza Sznuka. Jako dziennikarz razem z Radosławem Brzózką poprowadził Air show 2009 w Radomiu. Komentuje także (od 2009 r.) Piknik Lotniczy w Płocku oraz Mazury AIRSHOW w Giżycku. Ale przede wszystkim sam ma licencję pilota samolotów i helikopterów. Jak się zaczęła jego powietrzna przygoda? Okazuje się, że przypadkiem. W wywiadzie dla Onetu przyznał: "Miałem dla radia nagrać materiał związany z lotnictwem, ale niełatwo nielotowi zdobyć zaufanie środowiska lotniczego. Stwierdziłem więc, że muszę jakoś w nie wejść. Poprosiłem o pomoc szefa, który znał dyrektora Instytutu Lotnictwa. Ten miał w Kętrzynie poligon doświadczalny dla rozmaitych urządzeń agrolotniczych, opryskiwania czy opylania, a obok mieściło się technikum rolnicze, z którego absolwenci wychodzili z maturą i licencją zawodowego agrolotnika" - opowiadał Tadeusz Sznuk. "Dyrektor zgodził się wziąć dwóch dziennikarzy na doszkalanie, sugerując, by nie przeszkadzali za bardzo. Powiedział: »Niech sobie polatają na motoszybowcu aż do samodzielnego wylotu«" - wspominał dziennikarz. I w ten sposób zaczął zgłębiać tajniki pilotażu razem z innym świetnym dziennikarzem, Mieczysławem Smugarzewskim. Dzięki znajomości polskiego lotnictwa zaliczył także dość poważną wpadkę na antenie. Podał nazwę lotniska, która nie figurowała nie tylko w jawnym rejestrze, ale nawet w tajnym. W wywiadzie dla Onetu zaznaczył: Dodał, że w rzeczywistości była to łąka pod Nasielskiem, której używali piloci transportowych śmigłowców i spadochroniarze, więc istotnie cenzor nie miał jej w żadnym wykazie. Tadeusz Sznuk od lat pracuje w TVP Zasnął, czytając film o Leninie Wpadki przytrafiały się także Tadeuszowi Sznukowi podczas pracy lektora. Dziennikarz ma na koncie wiele filmów, w tym dokumentalnych, poza tym czyta audiobooki. Pewnego dnia zdarzyło mu się zasnąć podczas czytania filmu o Leninie – w latach 60., na żywo! "Wszyscy wołali, biegali i strzelali, ale nie było nic do czytania. Jako że to był niedzielny poranek, a ja miałem za sobą pracowitą sobotę, mimo woli uciąłem sobie drzemkę. Wódz rewolucji zaczął przemawiać, a ja nic" – opowiedział w wywiadzie dla Onetu. Dziennikarza zbudził dopiero zaniepokojony kolega. Z powodu lektorowania Tadeusz Sznuk zepsuł także jedyny bal sylwestrowy, na którym był z żoną, bo musiał jeszcze tej nocy przeczytać jakiś film. W wywiadzie dla Onetu wspominał: O żonie Tadusza Sznuka wiadomo niewiele. Zapytany, co małżonka sądzi o nim, dziennikarz odpowiedział w cytowanym już wywiadzie dla Onetu. "O czym myśli kobieta, tego żaden mężczyzna nigdy nie może być pewien, ale nie wiem, czy dobre wychowanie pozwoliłoby panu zacytować to, co miałbym do powiedzenia. (...) Powiem tak - żona ma o mnie zdanie bez wątpienia słuszne..." - powiedział. Zobacz też: Kim są najbliżsi Tadeusza Sznuka? Chroni ich prywatności Dopytywany, czy życie z nim wymaga dużej dozy cierpliwości, podkreślił: Okazuje się także, że żona Tadeusza Sznuka nie podziela jego pasji do latania. Dziennikarz w wywiadzie dla "TeleMaxa" powiedział: Żadnej z pasji dziennikarza nie podzielają także jego dzieci – Tadeusz Sznuk ma dwóch synów i córkę. W wywiadzie z dziennikarką TVP Barbarą Trusińską przyznał, że pociechy nie myślą o tym, żeby pójść w jego ślady. Powiedział: Jakim tatą był Tadeusz Sznuk, oprócz tego, że często nieobecnym? Zapytany o to podczas wywiadu dla Onetu, powiedział: "Dzieci są dobrze wychowane i chyba będą się wyrażać o mnie dobrze, nawet jeśli niekoniecznie zgodnie z prawdą" - dodał. Czym zajmują się dzieci Tadeusza Sznuka? Synowie dziennikarza są informatykami po studiach uniwersyteckich, a córka jest psychologiem społecznym i pracuje w instytucjach reklamowych. Dziennikarz ma także co najmniej dwoje kilkuletnich wnucząt, w tym urodzonego w 2013 r. wnuka, po którego urodzinach dostał od znajomych koszulkę z napisem "Najlepszy dziadek na świecie". Wiadomo też, że Tadeusz Sznuk mieszka na warszawskiej Sadybie. Wcześniej żył także w innych dzielnicach stolicy. "Teraz mam segment, od 1983 r. budowaliśmy go z kolegami przez siedem lat w ramach własnej spółdzielni, której byłem głównym zaopatrzeniowcem, bo miałem twarz znaną z telewizji" – powiedział w wywiadzie dla Onetu. Foto: Andras Szilagyi / MW Media Tadeusz Sznuk ma szerokie grono sympatyków Start w wyborach i utarczki z IPN Tadeusz Sznuk nigdy nie bawił się w politykę, bo – jak podkreśla - wystarczyły mu, kolejno: kółko ministrantów, drużyna harcerska i aeroklub. A w szkole podstawowej Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, które miało w Warszawie kino "Aurora", i członkowie towarzystwa dostawali ulgowe bilety. Mimo to dziennikarz ma w życiorysie epizod polityczny. W 1989 r. wystartował w pierwszych wolnych wyborach jako niezależny kandydat do senatu wysunięty przez grupę dziennikarzy "Sygnałów dnia". Zdobył 155 tys. głosów. "Pomysł był pewnie pozbawiony szans powodzenia, choć opierał się na dość prostej wierze: »Skoro już tyle lat funkcjonujemy w audycjach informacyjnych, to można powiedzieć, że jesteśmy nie najgorzej poinformowani, więc może warto to wykorzystać w czymś takim, jak senat«" – zwierzył się dziennikarzowi Onetu. I dodał, że ponieważ był najstarszy w grupie, padło właśnie na niego. Podkreślił: Dziennikarz – jak sam zaznacza – ma za sobą także paskudny okres. W latach 2005-2007 znalazł się na tzw. liście Wildsteina, o której początkowo mówiono, że jest listą katów i ofiar. W wywiadach otwarcie odpowiadał na pytania w tym temacie. "Zdawałem sobie sprawę, że SB na pewno interesowała się ludźmi z Radia, ale nie przychodziło mi do głowy pytać, co tam ktoś o mnie napisał, czy zaglądać do swojej teczki. Ale skoro znalazłem się na liście, poszedłem następnego dnia poprosić o teczkę. Dowiedziałem się, że nie zobaczę" – wyznał w wywiadzie dla Onetu. Po wielu staraniach Tadeusz Sznuk został w końcu poinformowany, że zdaniem Instytutu był tajnym współpracownikiem, miał pseudonim i spotykał się z oficerami. "Była to dla mnie zupełna nowość i zarazem taki szok, że wyobraża pan sobie chyba, iż na następne dwa lata odebrało mi spokój i sen" – wyjawił dziennikarz. Aby się oczyścić, musiał wystąpić przeciw IPN w sądzie, bo nie przysługiwał mu proces lustracyjny. Wygrał proces z IPN w pierwszej i drugiej instancji oraz po oddaleniu przez Sąd Najwyższy wniosku Instytutu o kasację. I jak mówi, został wtedy za oskarżenia przeproszony przez Instytut "bardzo drobnym drukiem, na jakiejś sto sześćdziesiątej stronie ich biuletynu". Foto: Paweł Wrzecion / MW Media Tadeusz Sznuk chętnie opowiada o przeszłości Wybrali go, bo miał "durną minę" Oskarżenia IPN jednak nie zaszkodziły dziennikarzowi, jeśli chodzi o popularność. Prowadził już wtedy teleturniej "Jeden z dziesięciu”, który ukazuje się od 1994 r. na antenie Telewizji Polskiej. Tadeusz Sznuk w rozmowie z "Tele Tygodniem" wyznał, że do programu trafił… przypadkiem. "Teleturniej spodobał się widzom, więc poprowadziłem pierwszą serię. Podobno jednym z ważnych kryteriów wyboru była »durna mina« prowadzącego, żeby gracze nie mogli poznać, co się dzieje w jego duszy i jakie są odpowiedzi. Myślę, że właśnie dlatego zostałem wybrany. Na ekranie zachowuję spokój Bustera Keatona, czy może raczej urzędnika, który nie powinien mieć zbyt mądrej miny. Teraz na ekranie jest już 103. seria. Miny nie zmieniam" - powiedział Tadeusz Sznuk. Na wiosnę tego roku widzów zmartwiła informacja, że… TVP 1 kończy emisję teleturnieju. Niepokój zasiała wypowiedź Tadeusza Sznuka z ostatniego, kwietniowego wydania programu. Żegnając się z widzami, powiedział: Szczęśliwie dla widzów telewizja doszła do porozumienia ze spółką Euromedia TV, która posiada w Polsce wyłączną licencję na reżyserowanie brytyjskiego formatu "Fifteen to One". Tym samym nagrania "Jednego z dziesięciu" ruszą jesienią. Tadeusz Sznuk pozostanie prowadzącym, bo jak sam podkreśla – o emeryturze myśli tylko raz w miesiącu, gdy dostaje pieniądze na konto. A czy popularność przydaje mu się w codziennym życiu? W wywiadzie dla Onetu przyznał: - Kiedyś zaparkowałem w nieodpowiednim miejscu, co nie uszło uwadze dwóch strażników miejskich. Jako że jeden z nich mnie poznał, padła propozycja: "Niech pan mi zada pytanie. Jeśli odpowiem, mandat zostaje; jeśli nie, to się panu upiecze". Spytałem strażnika, co go interesuje. Okazało się, że studiował geografię. Byłem akurat dzień po nagraniu odcinka, w którym padło pytanie o najdalej wysunięty na zachód punkt Azji. To Przylądek Baba na Morzu Śródziemnym. Wygrałem - powiedział. Foto: TVP ( Tadeusz Sznuk na planie programu "Jeden z dziesięciu" Źródła: "Tadeusz Sznuk: nie lubię być zdalnie sterowany", Onet "Wychodzą na jaw tajemnice z prywatnego życia Tadeusza Sznuka! Prawda o jego żonie i dzieciach zaskoczy wszystkich!", Super Express " Tych rzeczy nie wiedzieliście o Tadeuszu Sznuku. Prezenter, lektor, pilot i niedoszły senator", Na Temat "Tadeusz Sznuk o wprowadzaniu stereofonii", Radio Polska Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: plejada@ Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie! A gdyby się komuś wydawało, że ów jeden oczyszczony trędowaty nie do końca wypełnił polecenie Pana Jezusa, bo przecież miał iść i pokazać się kapłanom (Łk 17,14), to jednak w powrocie jednego z dziesięciu do Jezusa, upadnięciu na twarz do nóg Jego i dziękowaniu Mu (Łk 17,15) nie ma tak naprawdę nic z ducha
33 Jeden z dziesięciu (1 z 10) - Tadeusz Sznuk nie wytrzymał! Ale koleś jebnął "Prowadzący teleturniej 1 z 10, nie wytrzymał, gdy gracz zadał mu pytanie." wymaxiorowany przez 1 użytkowników i 32 gości Podobne Maxiory
Teleturnieje to jeden z najchętniej oglądanych formatów telewizyjnych wśród Polaków. Dużą popularnością cieszy się teleturniej wiedzowy "Jeden z dziesięciu" prowadzony przez Tadeusza Sznuka. Polega na wyłonieniu jednego spośród dziesięciu uczestników, który odpowie poprawnie na jak największą liczbę pytań, których zakres obejmuje wiele różnych dziedzin. W tym quizie
Jest bowiem jeszcze opłata za sam wstęp na plażę! Wynosi ona 10 złotych. Za darmo na piasek dostaną się jedynie dzieci do lat siedmiu. Jeżeli ktoś zatem decyduje się na wypoczynek z rodziną, to musi głębiej sięgnąć do kieszeni. Wyjazd z rodziną (ojciec, matka, dwójka dzieci 7+) to już koszt rzędu 40 złotych. Rekordzista "Jeden z dziesięciu" zaskoczył nawet sąsiadów; kadry z programu "Jeden z dziesięciu"/TVP. O Arturze Baranowskim, rekordziście z “Jeden z dziesięciu” mówi cała Polska. Mężczyzna nie dał rywalom żadnych szans, odpowiadając na wszystkie finałowe pytania. Okazuje się, że nad wyraz zaskoczeni są również sąsiedzi
19:37 Finał "Jeden z dziesięciu". Artur Baranowski nie dotarł, ale i tak wygrał. Widzowie wściekli na TVP. "Wyszło słabo" 19:28 Finał "Jeden z dziesięciu". Baranowski nieobecny, ale z

W wielkim finale 140. serii "Jeden z dziesięciu" fani mogli poczuć się rozczarowani - Artur Baranowski, który niedawno zdobył rekordowe 803 punkty, nie pojawił się na nagraniu.

Jednak on nigdy nie chciał wysłać zgłoszenia do popularnego teleturnieju. Zależy mu na sprawdzeniu własnej wiedzy, a pytania w “Milionerach” uważa za głupawe. Na pewno go tam nie zobaczycie - mówi dla swiatgwiazd.pl jeden ze znajomych Artura Baranowskiego. Nie bez powodu 28-latek wybrał teleturniej “Jeden z dziesięciu”.

WPHUB. 13.09.2023 09:43. Andrzej z Plutycz nie wytrzymał. Mocne słowa rolnika. 30. Andrzej z Plutycz jest niewątpliwie jednym z najpopularniejszych rolników w naszym kraju. Rozpoznawalność zagwarantował mu udział w serialu "Rolnicy. Podlasie", w którym występuje razem ze swoim ojcem, Gienkiem.

.
  • omg57sf39k.pages.dev/885
  • omg57sf39k.pages.dev/359
  • omg57sf39k.pages.dev/542
  • omg57sf39k.pages.dev/348
  • omg57sf39k.pages.dev/205
  • omg57sf39k.pages.dev/1
  • omg57sf39k.pages.dev/590
  • omg57sf39k.pages.dev/948
  • omg57sf39k.pages.dev/177
  • omg57sf39k.pages.dev/515
  • omg57sf39k.pages.dev/849
  • omg57sf39k.pages.dev/664
  • omg57sf39k.pages.dev/850
  • omg57sf39k.pages.dev/667
  • omg57sf39k.pages.dev/721
  • jeden z dziesięciu nie wytrzymał