Stefan Wyszyński był już od kilku miesięcy biskupem lubelskim. Można powiedzieć, że ks. Karol Wojtyła, późniejszy biskup, kardynał i Papież, był duchowym uczniem kard. Wyszyńskiego, a potem jako kardynał stał się od roku 1967, najbliższym jego współpracownikiem i jego zastępcą w Konferencji Episkopatu Polski.
GDYBY DZISIAJ ŻYŁ I ZAAPELOWAŁ, ŻEBY POLACY SZCZEPILI SIĘ PRZECIWKO COVIDOWI, POSŁUCHAŁBY GO CAŁY NARÓD. Prymas Stefan Wyszyński był bowiem dla swoich rodaków największym autorytetem moralnym i duchowym, pasterzem darzonym bezgranicznym zaufaniem, charyzmatycznym przywódcą, ojcem narodu. Dlatego jego słowa miały niezwykłą siłę oddziaływania i wywoływały pozytywny rezonans w trudno sobie wyobrazić, żeby prymas Polski przemawiał w imieniu narodu. Ale za czasów kardynała Wyszyńskiego tylko komuniści uważali tę rolę prymasa za uzurpację. Dziś polskie społeczeństwo jest bardziej spolaryzowane, autorytet Kościoła katolickiego spada, a sam tytuł prymasa ma znaczenie wyłącznie honorowe. Tymczasem jeszcze czterdzieści lat temu, kiedy kardynał Wyszyński umierał, funkcja prymasa wiązała się ze sprawowaniem realnej władzy w Kościele katolickim w Polsce. Przez cały okres prymasostwa kardynał Stefan Wyszyński był dla większości Polaków najważniejszą osobą w państwie. Pierwsi sekretarze PZPR mijali, odchodzili w niesławie, a on trwał niczym opoka. Program wolności Jedną z największych zasług ks. Wyszyńskiego było ocalenie jedności Kościoła, mimo zaangażowania przez władzę komunistyczną olbrzymiej machiny państwowej, usiłującej go osłabić i podzielić. Dzięki prymasowi Kościół ostał się jako jedyna w Polsce przestrzeń wolności, gdzie z ambony można było powiedzieć wszystko, co pomijała lub niszczyła komunistyczna propaganda. Gdyby nie funkcjonowanie silnego, spójnego wewnętrznie Kościoła z tak silnym przywódcą, jakim był kard. Stefan Wyszyński, nasza wolność nie przyszłaby tak szybko, choć prymasowi nie dane było jej doczekać. Przewidując, że komunizm prędzej czy później upadnie, Wyszyński uważał, że na ten właśnie moment trzeba się przygotować, wychowując ludzi do wewnętrznej wolności i głoszenie potrzeby wolności człowieka, czego komunizm był jawnym zaprzeczeniem. Prymasowski program polskiej wolności, którego ważne akcenty znalazły się w kazaniach świętokrzyskich z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, stawiał w centrum prawa jednostki, rodziny i narodu, uwrażliwiając także na prawdę historyczną. Kard. Wyszyński, jak zauważył historyk prof. Paweł Skibiński, postrzegał komunizm przede wszystkim jako niebezpieczeństwo duchowe, a jego starcie z Kościołem jako spór właściwie transcendentalny. Był przekonany, że komunizm jest fałszywym projektem antropologicznym, a starcie z nim powinno być „walką moralną” a nie fizyczną. Nie negując zasług innych, w tym opozycji demokratycznej, trzeba przypomnieć, że przez wiele lat prymasostwa kard. Wyszyński był osamotniony. To on – jako „niekoronowany król Polski” – uosabiał nadzieje i aspiracje wolnościowe milionów Polaków, także tych, którzy stali z dala od Kościoła. Prymas ocalił chrześcijańską tożsamość narodu, ustrzegł go w znacznym stopniu przed skutkami ateizacji, i sprawił, że eksperyment o nazwie komunizm w Polsce, będący w istocie idiotyczną utopią, wedle określenia jednego z opozycjonistów, nie do końca się u nas udał. Dzięki roztropności kard. Wyszyńskiego w Polsce udało się zachować spokój społeczny. Dostrzegli to w końcu przedstawiciele władzy komunistycznej, w tym pierwszy sekretarz KC PZPR – Edward Gierek. Uznając Kościół jako czynnik ładu społecznego, szukali wsparcia prymasa. Wspólnota Polaków Powstanie „Solidarności” w świadomości społecznej łączy się z pierwszą wizytą Jana Pawła II w Polsce. Fenomen wolnego związku zawodowego nie mógłby jednak zaistnieć, gdyby nie długotrwała praca prymasa, który scalił naród. Poprzez swoje nauczanie i ogólnopolskie projekty – Wielką Nowennę i Milenium, będące w istocie programami odnowy społecznej, stworzył z Polaków wspólnotę. Prymas nie przerobił „zjadaczy chleba” w aniołów, jak chciał Słowacki, ale wychował ludzi świadomych, odpowiedzialnych i gotowych do podejmowania zadań społecznych. Już Śluby Jasnogórskie, których autorem był uwięziony w Komańczy kard. Wyszyński, a które zgromadziły 26 sierpnia 1956 r. na Jasnej Górze milion wiernych, były znakiem, że w konfrontacji z władzą ludową Kościół kierowany przez prymasa wyszedł zwycięsko i ma w Polsce „rząd dusz”. Kościół, niczym osaczony przez przeciwnika bokser, zapędzony do rogu i ukryty za podwójną gardą, przeszedł do ofensywy, choć będzie musiał wyjść z jeszcze niejednego zwarcia, aby wygrać walkę. Potwierdzeniem mocy duchowej Polaków będzie masowo manifestowana wierność Kościołowi we wszystkich miejscach nawiedzenia kopii obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej w ramach opracowanego przez kard. Wyszyńskiego programu Wielkiej Nowenny, przygotowującego Polaków na 1000-lecie chrztu Polski. Gwoździem do trumny dla komunistów okażą się obchody milenijne na Jasnej Górze. Władysław Gomułka, pierwszy sekretarz PZPR, ugodził prymasa w samo serce, nie pozwalając na przyjazd do Polski papieża Pawła VI, ale to kard. Wyszyński, jako legat papieski, mógł się czuć moralnym zwycięzcą, który miał za sobą cały naród. Te wielkie akcje duszpasterskie nie tylko uodporniły społeczeństwo na gigantyczną ateizację, ale doprowadziły do jego duchowej autonomii. Od 3 maja 1966 r. komunizm w Polsce zaczął pochód w kierunku upadku, choć wyleniały smok jeszcze będzie się starał kąsać w 1968, 1970, 1976 i – już po śmierci prymasa – 13 grudnia 1981 r., próbując stłamsić opór społeczny. Pojednanie ponad morzem krwi Prymas Wyszyński odegrał istotną rolę w integracji z Polską ziem zachodnich i północnych, które po wojnie znalazły się w naszych granicach i zostały zasilone przez Polaków przesiedlonych z kresów wschodnich. Często odwiedzał te tereny, przyczyniając się do ich repolonizacji, przy pomrukach części katolickiej hierarchii w Niemczech nieakceptującej nowego status quo i przeszkodach czynionych przez władzę ludową, choć działalność prymasa była zgodna z polską racją stanu. 16 października 1966 r. mówił w Trzebnicy na Dolnym Śląsku: „Stoimy na Ziemi Ojczystej, po wiekach odzyskanej, która potrzebuje naszych serc, abyśmy ją miłowali, naszych dłoni, abyśmy ją uprawiali, naszej obecności, abyśmy dostarczali argumentów na arenie światowej, że jesteśmy tu potrzebni, że jesteśmy tu u siebie!”. Poprzez słynne orędzie biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. ze słowami „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” kard. Wyszyński położył wielkie zasługi dla pojednania polsko-niemieckiego. Wprawdzie głównym architektem tego dokumentu był arcybiskup metropolita wrocławski Bolesław Kominek, to jednak prymas wziął całą odpowiedzialność za opublikowanie orędzia. Dlatego ostrze propagandy komunistycznej skierowane było właśnie przeciw niemu, i – w mniejszym stopniu – przeciwko wspierającemu prymasa metropolicie krakowskiemu kard. Karolowi Wojtyle. Warto podkreślić, że na gest przebaczenia zdobył się człowiek, który doznał od Niemców wielu krzywd. Podczas wojny Wyszyński był bowiem ścigany przez gestapo, a jego diecezja (włocławska) ucierpiała najbardziej personalnie (wielu kolegów kapłanów późniejszego prymasa zginęło w obozach koncentracyjnych), nie wspominając o straszliwych stratach poniesionych przez Polaków. Opatrznościowy udział w konklawe Nie ma przesady w stwierdzeniu, że kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu zawdzięczamy papieża. Jako niezłomny świadek wiary, przywódca Kościoła i człowiek zawierzenia, miał olbrzymi wpływ na formację pasterską Karola Wojtyły, który w cieniu wielkiego prymasa wykuwał swój geniusz duszpasterski. Niektóre idee prymasa stały się inspiracją dla Jana Pawła II, np. 9-letnie przygotowanie do Milenium Chrztu Polski były wzorem do przygotowania jubileuszu 2000 lat chrześcijaństwa. Karol Wojtyła najbardziej cenił w prymasie Wyszyńskim świadectwo wiary, o czym wyraźnie powiedział 23 października 1978 r. w czasie pierwszej audiencji dla Polaków: „Nie byłoby tego Papieża Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było twojej wiary nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, twojej heroicznej nadziei, twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła”. Zbyt mało podkreśla się rolę kard. Wyszyńskiego w wyborze Jana Pawła II. Prymas jeszcze wchodząc na konklawe do Kaplicy Sykstyńskiej 14 października 1978 r., był absolutnie przekonany, że kolejnym papieżem może zostać tylko Italczyk. Kiedy jednak żaden z dwóch faworytów, kardynałów włoskich, nie miał szans na elekcję i w głosowaniach coraz częściej pojawiało się nazwisko Wojtyła, w prymasie Wyszyńskim nastąpiła przemiana. Podczas posiłków i przerw, w rozmowach z kardynałami niemieckimi i amerykańskimi, sugerował, że metropolita krakowski byłby najlepszym kandydatem na tron Piotrowy. Kiedy zaś szala zwycięstwa zaczęła się przechylać na korzyść Wojtyły, prymas dodał mu otuchy, mówiąc: „Jeśli wybiorą, proszę przyjąć”. Jak przyznał po latach w rozmowie z członkiniami Instytutu Prymasowskiego Jan Paweł II, te słowa miały znaczenie decydujące w akceptacji „wyroku” konklawe, gdyż, jak się wyraził, „nie zostawiłby samego Prymasa w Polsce”. Skoro jednak kard. Wyszyński nalegał na przyjęcie najwyższej godności w Kościele, rozwiązało to ręce elektowi. Poświadczył to papież niedługo po konklawe. W zbiorach Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego znajduje się niepublikowany dotychczas, odręczny list papieża do kard. Wyszyńskiego z 3 listopada 1978 r., w którym Ojciec Święty dziękuje księdzu prymasowi za „tak opatrznościowy udział w ostatnim konklawe”. „Idzie nowych ludzi plemię” Kard. Wyszyński położył wielkie zasługi dla kultury polskiej. Dzięki jego staraniom w Warszawie zostało odbudowanych 55 kościołów, w znacznej części zabytkowych, zniszczonych podczas wojny, łącznie z archikatedrą św. Jana. Można zapytać: co w tym dziwnego, że pasterz Kościoła chciał odbudować zburzone świątynie? To prawda, ale kard. Wyszyński wykazał się tutaj nadzwyczajnym uporem i determinacją. Prymasowi zawdzięczamy powojenną regotyzację wspaniałej katedry gnieźnieńskiej – uważał, że właśnie gotyk najpełniej wyraża piękno Boga. To w dużej mierze dzięki czteroletnim zabiegom na płaszczyźnie kościelnej i dyplomatycznej kard. Wyszyńskiego wróciły w 1961 r. do Polski, zdeponowane w czasie wojny w Kanadzie, skarby wawelskie. Były wśród nich arrasy jagiellońskie, szczerbiec, czyli miecz koronacyjny królów polskich oraz autografy dzieł Chopina. Te zasługi prymasa media PRL-owskie skrzętnie przemilczały. W Polakach kardynał Wyszyński rozbudzał zamiłowanie do kultury ojczystej, zwłaszcza literatury, bogato cytując dzieła pisarzy i poetów, także tych mniej znanych. Z powieści Eugeniusza Małaczyńskiego „Koń na wzgórzu” cytował często frazę: „Idzie nowych ludzi plemię”. Wierzył, że tymi nowymi ludźmi będą jego rodacy, realizujący program Ośmiu Błogosławieństw. Uczył rodaków, jak należy być dumnym z ojczystej historii, podkreślając jej znaczenie dla kształtowania tożsamości narodowej. Kiedy trzeba powiedzieć: non possumus To w dużej mierze dzięki prymasowi Kościół katolicki w Polsce pełnił rolę stróża narodowego dziedzictwa i pielęgnował pamięć o ważnych postaciach i rocznicach historycznych, które komuniści chcieli wymazać ze świadomości Polaków, jak np. obchody 11 listopada czy 3 maja. Postawa Prymasa Tysiąclecia pozostawała wzorcem postępowania dla wielu Polaków. Współczesnych mu katolików uczył, jak zawierzyć Bogu i zachować wiarę w systemie zwalczającym niesione przez nią wartości. Wszystkim Polakom wskazywał drogę do wolności, przypominał o naszej podmiotowości i tożsamości. Dzisiaj przypomina, że należy szanować godność każdego człowieka. Pokazuje, że w sytuacji wyborów moralnych, kiedy nie ma miejsca na kompromis, trzeba powiedzieć: „non possumus”, choćby miałoby się za to zapłacić wysoką cenę. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Stefan Wyszyński (1901–1981) – polski biskup rzymskokatolicki, kapelan duszpasterstwa Wojska Polskiego, kardynał, prymas Polski w latach 1948–1981, zwany „Prymasem Tysiąclecia”, twórca akcji duszpasterskich: Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego i Wielkiej Nowenny Tysiąclecia, błogosławiony Kościoła katolickiego.
Home Kategorie Zagadki Miasta Łomża Drozdowo Nowogród Śniadowo Jeziorko Sławiec Wspomnienia Ludzie Jan Paweł II Książki Kronika Panien Benedyktynek Stefan Wyszyński Prymas Polski Chrystus Wczoraj, Dziś, Zawsze Czarne Lata Historia leśnej polany Filip Sulimierski – słownik Harcerstwo Harcerstwo Tom I Harcerstwo Tom II Wojsko Okruchy Historii Wspólna Praca II wojna światowa Rekonstrukcje Powstanie styczniowe ŁTW Kultura Ludowa Gmina Jedwabne Gmina Miastkowo Gmina Nowogród Gmina Piątnica Gmina Przytuły Gmina Śniadowo Gmina Wizna Gmina Zbójna Gmina Łomża Zabytki Kościoły Pomniki Ulice budowle Poezjałomżyńska Redakcyjne Redakcja Historia projektu Redaktorzy Regulamin Media o nas Wolontariusze Wsparcie projektu Kontakt Zaloguj siępanel użytkowników MENU Home Kategorie Zagadki Miasta Łomża Drozdowo Nowogród Śniadowo Jeziorko Sławiec Wspomnienia Ludzie Jan Paweł II Książki Kronika Panien Benedyktynek Stefan Wyszyński Prymas Polski Chrystus Wczoraj, Dziś, Zawsze Czarne Lata Historia leśnej polany Filip Sulimierski – słownik Harcerstwo Harcerstwo Tom I Harcerstwo Tom II Wojsko Okruchy Historii Wspólna Praca II wojna światowa Rekonstrukcje Powstanie styczniowe ŁTW Kultura Ludowa Gmina Jedwabne Gmina Miastkowo Gmina Nowogród Gmina Piątnica Gmina Przytuły Gmina Śniadowo Gmina Wizna Gmina Zbójna Gmina Łomża Zabytki Kościoły Pomniki Ulice budowle Poezjałomżyńska Redakcyjne Redakcja Historia projektu Redaktorzy Regulamin Media o nas Wolontariusze Wsparcie projektu Kontakt Home Książki Kardynał Stefan Wyszyński Prymas Polski. Część 2 Zostaw komentarz Podobne posty
1. STEFAN KARDYNAŁ WYSZYŃSKI PRYMAS POLSKI ZAPISKI WIĘZIENNE Wydawnictwo im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego „Soli D e o "Komańcza, 1956 rok. APOs|oLICUM Warszawa…
Warszawa, 25 sierpnia 2021 r. – Narodowy Bank Polski poinformował, że od 26 sierpnia będzie można kupić dwie monety kolekcjonerskie „Beatyfikacja Kardynała Stefana Wyszyńskiego” (temat indywidualny) – złotą o nominale 100 zł oraz srebrną o nominale 10 zł. Na rewersie złotej monety przedstawiono popiersie Kardynała Stefana Wyszyńskiego z profilu oraz napis: SERCE NARODU JEST W SERCU BOGA, będący fragmentem wypowiedzi Kardynała. Na rewersie srebrnej monety znalazło się popiersie Kardynała Stefana Wyszyńskiego wspartego na pastorale oraz odręczny napis: Per Mariam Soli Deo, co znaczy: Samemu Bogu – przez Maryję. Na awersach monety złotej i srebrnej przedstawiony został herb Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Srebrna moneta o nominale 10 zł zostanie wyemitowana w nakładzie do 12 tys. sztuk i można ją będzie nabyć w cenie 150 zł brutto. Nakład złotej monety o nominale 100 zł wynosi do 1500 sztuk, a cena – 2200 zł brutto. Monety będzie można kupić w Oddziałach Okręgowych NBP i sklepie internetowym NBP Kolekcjoner. Więcej informacji można znaleźć w folderze emisyjnym. „Kardynał Stefan Wyszyński (1901–1981), prymas Polski, to jedna z najważniejszych postaci XX-wiecznej historii Rzeczpospolitej. Słowem i czynem odcisnął trwały, niezatarty ślad w dziejach polskiego Kościoła, stając się autentycznym świadkiem Boga i przykładem żywej miłości do ojczyzny. Posługę prymasowską w zniewolonej ojczyźnie rozpoczął w czasie nasilenia walki władzy komunistycznej zKościołem. W okresie stalinizmu został aresztowany i był więziony przez trzy lata w kilku miejscach odosobnienia. W tym czasie napisał „Jasnogórskie Śluby Narodu”, które już po uwolni
WSZYSTKO POSTAWIŁEM NA MARYJĘ - Stefan Kardynał Wyszyński w kategorii MATKA BOŻA - KULT MARYJNY / KSIĄŻKI. JEDNA JEST POLSKA - Stefan Kardynał Wyszyński.
27 lutego 2016 Część 3Kardynał Stefan Wyszyński Prymas PolskiNovum Warszawa 1982Pan Hubert Jerzy KaczmarskiPrymas PolskiStefan Wyszyński Książki Kardynał Stefan Wyszyński Prymas Polski Link do 2 części Albumu Kardynał Stefan Wyszyński Prymas Polski Na Jasnej Górze w dniu konsekracji biskupiej – 12 maja 4946 r. W dniu ingresu przy Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Ingres do katedry lubelskiej – 26 maja 1946 r. Po raz pierwszy wśród biskupów na konferencji plenarnej- w drugim rzędzie, drugi od prawej. Jasna Góra, 24 maja 1946 r. Wśród profesorów KUL. na Poczekajce Ordynariusz lubelski W Puławach, obok kard. Hlonda, w drodze powrotnej z sanktuarium w Krasnobrodzie. Karta z życzeniami biskupa S. Wyszyńskiego. Bulla Piusa XII, nominująca biskupa Wyszyńskiego arcybiskupem warszawskim i gnieźnieńskim, Prymasem Polski – 12 listopada 1948 r. Sarkofag św. Wojciecha w głównym ołtarzu bazyliki prymasowskiej Fragment Drzwi Gnieźnieńskich ze scenami z życia i męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Koniec części 3 Redakcja serwisu 4231 Ogólnie 2 Dziś
Foto: NAC. W czasie Powstania Warszawskiego późniejszy prymas Polski Stefan Wyszyński, wówczas kanonik, profesor prawa kanonicznego, służył jako kapelan Armii Krajowej jako kapelan w
3 sierpnia 1901Urodził się w miejscowości Zuzela nad Bugiem na pograniczu Podlasia i Mazowsza, jako drugie dziecko w wielodzietnej rodzinie Stanisława i Julianny Wyszyńskich. Urodziłem się na styku Podlasia z Mazowszem. Pamiętam do dziś dnia ludzi prostych, których obserwowałem jako chłopiec. Zdumiewająca była ich spokojna, ufna wiara. Tego nie można nazwać żadną miarą niewiedzą religijną, bo z tym się łączy patrzenie w głąb, niemal jakieś mistyczne obcowanie. Ci ludzie widzą to, w co państwa Wyszyńskich przeprowadziła się do października 1910Stracił matkę, która umarła mając zaledwie 33 lata, po urodzeniu kolejnego dziecka. „Matka moja umierała prawie miesiąc. My – dzieci – siedząc w szkole, z lękiem nadsłuchiwaliśmy, czy nie biją dzwony kościelne. Dla nas byłby to znak, że matka już nie żyje. Kiedyś po powrocie ze szkoły stanęliśmy wszyscy przy jej łóżku, a matka zwróciła się do mnie słowami: Stefan, ubieraj się. Ponieważ była jesień, koniec października, zrozumiałem, że mam gdzieś iść. Włożyłem palto. Spojrzała na mnie i powiedziała: Ubieraj się, ale nie tak, inaczej się ubieraj. Zwróciłem na Ojca pytające oczy. Odpowiedział mi: Później ci to wyjaśnię… Z Andrzejewem jestem związany bardzo mocno. Tutaj bowiem od roku 1910 wychowywałem się, tutaj jako dziewięcioletni chłopiec utraciłem matkę. Spoczywa Ona na cmentarzu parafialnym.”1912-1914Uczęszczał do gimnazjum im. Wojciecha Górskiego w Warszawie. „Do szkoły byłem przyjęty przez Marię Górską na jesieni 1912 roku. Odcięty przez wschodni front wojny 1915 r. nie zdołałem już wrócić do szkoły… Moją szkołą zawsze jednak pozostaje we wspomnieniach szkoła Wojciecha Górskiego w Warszawie. Jest to znamienna instytucja dla młodego ucznia, który może żyć w niezgodzie z nią jako uczeń, ale jako dorosły człowiek pamięta tylko same miłe rzeczy i sprawy.”1913Przyjął sakrament bierzmowania z rąk biskupa płockiego Juliana Nowowiejskiego. „W kościele (w Andrzejewie) w roku 1913 przyjąłem sakrament bierzmowania z rąk biskupa – późniejszego męczennika, ówczesnego biskupa płockiego – Juliana Nowowiejskiego … Spotkanie małego chłopca z dostojnym biskupem wywarło na mnie potężne i niezapomniane wrażenie. Ilekroć później zapraszany byłem z różnymi odczytami do Płocka, biskup Nowowiejski – wówczas już arcybiskup – często mi powtarzał: Bierzmowałem księdza profesora, a tak rzadko do nas przyjeżdża. – Jak gdyby słusznie uważał, że powinienem płacić tym, na co mnie stać, za wielką łaskę pasowania mnie na rycerzy Chrystusowego.”1914-1917Uczył się w gimnazjum męskim im. Piotra Skargi w do liceum Piusa X we zdaniu matury wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku. W czasie pobytu w Seminarium Duchownym we Włocławku dwa nabożeństwa wzajemnie się uzupełniały: do Serca Pana Jezusa i do Matki Bożej Jasnogórskiej, której obraz był w bocznym ołtarzu. Wszystkie święta Matki Bożej obchodziłem z wielkim podniesieniem obowiązki kapłańskie jako wikariusz katedry włocławskiej obejmując jednocześnie stanowisko redaktora dziennika „Słowo Kujawskie”. „Znam się nieco na sztuce drukarskiej. Od młodości byłem redaktorem najrozmaitszych pism. Tak mnie jakoś Pan Bóg „urządził”. Najpierw wydawałem pismo kleryckie, później jako neoprezbiter musiałem być redaktorem dziennika diecezjalnego „Słowo Kujawskie”. Nie mając pojęcia o tym, co to jest dywizorek, metrampaż itp. Musiałem wszystkiego nauczyć się sam. Ale cóż było robić? Taka była wola biskupa, nie ma rady.” „Przez kilka miesięcy byłem prefektem we Włocławku w szkółce fabryki „Celuloza” … Próbowałem nowych metod nauczania – nie byłem prefektem z zawodu. Wykładałem wszystko z kredą w ręku i bawiłem dzieci rysunkami na tablicy. Cały wykład był w rysunkach.” 3 sierpnia 1924Otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa Wojciecha Owczarka w kaplicy Matki Bożej w bazylice katedralnej Włocławskiej. „Święcenia kapłańskie otrzymałem w kaplicy Matki Bożej w bazylice katedralnej włocławskiej w roku 1924. Byłem święcony sam – 3 sierpnia. Moi koledzy otrzymali święcenia 29 czerwca, a ja w tym dniu poszedłem do szpitala. Była to jednak szczęśliwa okoliczność, gdyż dzięki temu mogłem otrzymać święcenia w kaplicy Matki Bożej. Gdy przyszedłem do katedry, stary zakrystian, pan Radomski, powiedział do mnie: Proszę księdza, z takim zdrowiem to chyba raczej trzeba iść na cmentarz, a nie do święceń. Tak się wszystko układało, że tylko miłosierne oczy Matki Najświętszej patrzyły na ten dziwny obrzęd, który miał wówczas miejsce. Byłem tak słaby, że wygodniej mi było leżeć krzyżem na ziemi, niż stać … Byłem święcony przez chorego, ledwo trzymającego się na nogach biskupa Wojciecha Owczarka …Skoro wyświęcono mnie na oczach Matki, która patrzyła na mękę swojego Syna na Kalwarii, to już Ona zatroszczy się, aby reszta zgodna była z planem Bożym.”5 sierpnia 1924Odprawił prymicyjną Mszę św. przed Cudownym Obrazem Matki Bożej na Jasnej Górze. „Z pierwszą Mszą świętą pojechałem na Jasną Górę i tam ją odprawiłem w dniu Matki Bożej Śnieżnej, 5 sierpnia 1924 roku. Pojechałem na Jasną Górę, aby mieć Matkę, aby stanęła przy każdej mojej M szy świętej, jak stanęła przy Chrystusie na Kalwarii. Prawdziwą męką była moja pierwsza Msza święta … Dlaczego przyjechałem z prymicją na Jasną Górę, a raczej – dlaczego przywiozła mnie na Jasną Górę moja siostra? Zapewne dlatego, że wychowaliśmy się w naszej rodzinie domowej w głębokiej czci do Matki Bożej. Moja matka odwiedzała Wilno, Ostrą Bramę, a mój ojciec – Jasną Górę. Później toczyli nieraz serdeczne spory na temat skuteczności przyczyny „Tej, co jasnej broni Częstochowy i w Ostrej świeci Bramie”. Urodziłem się w domu rodzinnym pod obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, i to w sobotę, żeby we wszystkich planach Bożych był ład i porządek. Całe moje życie tak wyglądało. Po święceniach kapłańskich w kaplicy Matki Bożej w katedrze włocławskiej uważałem za rzecz najbardziej właściwą przybyć na Jasną Górę, choć sił brakowało. Tak zaczęły się moje drogi.”1925-1929Podjął studia w zakresie prawa kanonicznego i nauk społeczno-ekonomicznych na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Podczas studiów pracował jako wicedyrektor konwiktu księży studentów oraz prowadził duszpasterstwo wśród akademików w Stowarzyszeniu Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie”oraz w „Bratniaku”. W tym czasie spotkał się z księdzem Władysławem Korniłowiczem, który stał się jego duchowym ojcem. Ten kontakt zaważył na duchowości kapłańskiej przyszłego Prymasa Polski. „Nosiłem się z zamiarem wstąpienia do zakonu paulinów i poświęcenia się pracy wśród pielgrzymów. Ojciec Korniłowicz, mój kierownik duchowy, oświadczył mi, że to nie jest moja droga. Ale nie przestałem myśleć, że życie moje musi jednak iść drogą maryjną, jakkolwiek by płynęło.”1929-1930Odbył podróż naukową do Austrii, Włoch, Francji, Belgii, Holandii i Niemiec. Przedmiotem jego zainteresowań były problemy związków zawodowych, organizacje katolickiej młodzieży robotniczej, a przede wszystkim doktryny i ruchy społeczne. Owocem tej podróży była publikacja „Główne typy Akcji Katolickiej za granicą” (Lublin 1931).1930Obronił pracę doktorską na temat „Prawa Kościoła do szkoły”.1930Pełnił funkcję wikariusza w Przedczu funkcję wikariusza w katedrze Włocławskiej. Był sekretarzem Liceum im. Piusa X. Prowadził wykłady z ekonomii społecznej w Seminarium Duchownym we Prowadził Chrześcijański Uniwersytet Robotniczy, był dyrektorem Diecezjalnych Dzieł Misyjnych. „…Przed wojną istniały tzw. CHUR-y – Chrześcijańskie Uniwersytety Robotnicze … Nie zajmowałem się na terenie Chrześcijańskich Związków Zawodowych sprawami ściśle związkowymi. Zajmowałem się oświatą robotniczą. Jednakże jako wykładowca nauk społecznych w Seminarium Duchownym we Włocławku prowadziłem młodzież, najstarszy rocznik seminaryjny, na zebrania Chrześcijańskich Uniwersytetów Robotniczych, aby oswoić młodzież duchowną z działalnością związkową i ze światem pracy. Prowadziliśmy dział interwencji ekonomicznej, obok pracy oświatowej i kulturalnej, jak również dział osiedli robotniczych, które wtedy powstawały. Nazbierałem dużo doświadczenia. Jakkolwiek nie prowadziłem strajków, żywo się nimi interesowałem. Na terenie Włocławka – miasto niewielkie, ale fabryczne – istniały najrozmaitsze organizacje związkowe. Oprócz chrześcijańskich i klasowych były tzw. niezależne, wolne, enperowskie i rolne, opierające się o Zjednoczenie Ludowe „Piast” i „Wyzwolenie”. Chociaż związków zawodowych nie było wiele, to jednak umiejętna współpraca doprowadziła do tego, że – różniące się niekiedy – ostatecznie zawsze dochodziły do zgody, na czym najbardziej zyskiwali wszyscy robotnicy.” „Prowadziłem we Włocławku przy Chrześcijańskich Związkach Zawodowych Uniwersytet Robotniczy. Stworzyłem wtedy sekcję młodych. Było w niej jakieś trzydzieści osób, z dziesięć dziewcząt, reszta chłopcy w wieku 20 – 22 lat. Powiedziałem im wtedy: Słuchacie różnych odczytów oderwanych tematycznie, spróbujemy stworzyć całość. Zacząłem im wykładać w pewnej oprawie historycznej encyklikę „Rerum novarum”. 1932-1939Podjął obowiązki promotora sprawiedliwości i obrońcy węzła małżeńskiego, a potem sędziego Sądu Biskupiego w Kurii Włocławskiej. Kierował Sodalicją Mariańską Ziemian Ziemi Kujawsko-Dobrzyńskiej. Prowadził pracę społeczno-oświatową w Chrześcijańskich Związkach Zawodowych. Zorganizował Katolicki Związek Młodzieży Robotniczej. Był redaktorem naczelnym „Ateneum Kapłańskiego”, sam wiele publikował. „Z rolnictwem miałem kontakt nie tylko jako wnuk rolnika, ale do samej wojny prowadziłem Sodalicje Mariańskie Ziemian Kujawsko-Dobrzyńskich. Miałem kilkuset ziemian – ludzi starszych i młodych, którym starałem się w ramach wykształcenia religijnego podawać zasady katolickiego myślenia społecznego, między innymi w sprawie uwłaszczenia chłopów…” „Byłem profesorem Seminarium Duchownego we Włocławku i redaktorem najrozmaitszych pism. Niektóre z moich artykułów, ogłaszanych w prasie, podpisywałem pseudonimem „dr Zuzelski”. Pytano mnie nieraz, dlaczego obrałem taki właśnie pseudonim. Odpowiadałem: Jestem z Zuzelą związany. Tam się urodziłem. Dlatego swoje artykuły, ogłaszane w prasie, w pismach naukowych, w tygodnikach czy dziennikach, podpisywałem tym właśnie mianem. Chciałem dać przez to dowód mojej głębokiej czci dla miejsca mojego urodzenia.” 1939Został mianowany przez kardynała Augusta Hlonda członkiem Rady Społecznej przy Prymasie 1939Udał się w kierunku wschodnim na wojenną tułaczkę. Widząc niecelowość swojej decyzji, powrócił do Włocławka, aby zacząć razem z innymi profesorami organizowanie nauki w 1939Imiennie poszukiwany przez Gestapo, na polecenie biskupa Michała Kozala, opuścił 1939 – lipiec 1940Przebywał we Wrociszewie koncentrując się na pracy naukowej i opracowując serię kazań opartych na encyklikach 1940 – październik 1941Udał się do Kozłówki podejmując, na prośbę księdza Władysława Korniłowicza, opiekę duchową nad grupą sióstr i niewidomych dzieci przesiedlonych z Lasek pod Warszawą. Prowadził wykłady i dyskusje dla inteligencji z dziedziny katolickiej myśli filozoficznej i społecznej. W pażdzierniku zagrożony chorobą płuc wyjechał do Zakopanego, gdzie w przypadkowej łapance został aresztowany. Udało mu się uciec zanim ustalono jego tożsamość. listopad 1941 – czerwiec 1942Przebywał w Żułowie w ziemi – 1 sierpnia 1942 Był kapelanem Zakładu dla Niewidomych w Laskach, pod Warszawą. Prowadził wykłady społeczne dla inteligencji, a także działalność konspiracyjną. „W ciągu mojej pracy w Laskach wśród dziatwy ociemniałej, podtrzymywałem na duchu strwożonych sytuacją przyfrontowego życia głównie modlitwą do Matki Bożej. Rzecz znamienna – chociaż Zakład przechodził przez bardzo ciężkie chwile obstrzału artyleryjskiego, pacyfikacji Kampinosu itp. nigdy nie byliśmy zmuszeni do odłożenia wieczornego różańca.” 1 sierpnia – październik 1944Był kapelanem szpitala powstańczego w Laskach, a także kapelanem AK okręgu wojskowego Żoliborz, znany pod pseudonimem „Radwan III”. „W okresie powstania byłem kapelanem AK i miałem dużo kontaktu z cierpieniem, niedolą i męką ludzką. Pamiętam operację bardzo dzielnego żołnierza, któremu trzeba było odjąć nogę. Powiedział, że zgodzi się na operację pod tym warunkiem, że przez cały czas będę przy nim stał… Długie miesiące pracy w szpitalu powstańczym bardzo wiele mnie nauczyły. To więcej niż uniwersytet, bo to głębokie zrozumienie bliźniego, czego się na ogół z książek nie nauczy. Szacunku dla człowieka nabywa się nie wtedy, gdy widzi się go w pozycji bohaterskiej, ale gdy widzi się człowieka w udręce”. luty 1945Wrócił do Włocławka. Został mianowany rektorem Seminarium Duchownego. Jednocześnie z powodu braku księży, wymordowanych przez Niemców sprawował funkcję proboszcza w dwóch parafiach. Redagował tygodnik diecezjalny „Ład Boży”, „Kronikę Diecezji Włocławskiej” oraz „Ateneum Kapłańskie”. „Wróciłem do Włocławka w lutym 1945 roku. Seminarium zaczęło się organizować. Gmach był zajęty i strasznie zniszczony. W refekterzu – apteka poniemiecka, aula teologiczna zawalona materiałem aptecznym. Stały jeszcze baraki dezynfekcyjne. Nie było warunków, aby otworzyć tutaj Seminarium. Rektor Franciszek Korszyński – późniejszy biskup – i profesorowie, którzy ocaleli z obozów, nie mogli jeszcze wrócić do Polski. Musieli długo czekać, nie mieli sił i … zezwolenia. Powierzono mi więc organizację Seminarium, ale w Lubrańcu. Lubraniec w moich wspomnieniach jest obrazem stosunku diecezjan, katolików świeckich, do uczelni duchowenej. To, co tam przeżyliśmy i czego doświadczyliśmy, było cudem wiary, ofiarnością i gotowością służenia diecezji i uczelni przez jedną parafię. Pracowaliśmy tam kilka miesięcy, jednocześnie powoli przygotowując gmachy do przejęcia. Urządziliśmy je zgodnie z potrzebami Seminarium, które miało wrócić jesienią 1945 roku na swoje właściwe miejsce. Lubraniec był dla mnie wielką szkołą. Pracowaliśmy w warunkach niesłychanie trudnych. Byłem jednocześnie proboszczem dwóch okolicznych parafii. Jeden z wykładowców, ksiądz profesor Iwanicki, był również proboszczem pobliskiej parafii. W niedzielę byliśmy proboszczami, a w tygodniu – wikariuszami, wykładowcami, profesorami i redaktorami. Takie były czasy.” 4 marca 1946Został mianowany przez Piusa XII biskupem lubelskim. „Podobało się Bogu, aby doprowadzić mnie po wielu latach służby kapłańskiej do pełni kapłaństwa. W roku 1946 otrzymałem powołanie na biskupa lubelskiego. Byłem tym mocno przestraszony. Ponieważ czułem, że przerasta to moje siły, zwłaszcza w tak trudnych czasach, jakie przed Kościołem Bożym stanęły w okresie powojennym – opierałem się woli Stolicy Świętej. Musiałem jednak ustąpić, bo kardynał Prymas August Hlond, który mi zwiastował wolę Stolicy Świętej, powiedział: Papieżowi się nie odmawia.” „Stało się to pamiętnego dnia, 25 marca 1946 roku, gdy mój poprzednik, wielkiej pamięci kardynał Prymas Polski August Hlond, sprawował wobec mnie zwiastowanie woli Ojca Świętego Piusa XII. Myślałem wtedy podobnie jak Maryja: „Jakoż to się stanie?” .Człowiek nie jest nigdy dobrze przygotowany do zadania, które jest mu z nagła zlecone. I ja miałem wiele wątpliwości. Dlatego też ociągałem się z naśladowaniem Matki Chrystusowej, która od razu powiedziała: „Oto ja służebnica Pańska”. Ja się tak szybko nie zdobyłem. Myślałem zbyt po ludzku, pamiętałem o własnej nieudolności, a zapominałem o tym, co Bóg zdolny jest uczynić, posługując się takimi narzędziami, jakie On sobie wybiera.” 12 maja 1946Na Jasnej Górze, w Częstochowie otrzymał sakrę biskupią z rąk księdza kardynała Augusta Hlonda. Współkonsekratorami byli: ksiądz biskup Radoński z Włocławka i ksiądz biskup Czajka z Częstochowy. „…Po konsekrację biskupią pojechałem na Jasną Górę. Odtąd już życie moje związane jest z Jasną Górą. Wydaje mi się, że najbardziej bezpośrednią mocą w moim życiu jest Maryja. Przez szczególną tajemnicę, której w pełni nie rozumiem, została Ona postawiona na mojej nowej drodze … Jeśli na czele swego programu służby Ludowi Bożemu, naprzód w diecezji włocławskiej, później – w lubelskiej, a następnie w gnieźnieńskiej i warszawskiej, przyjąłem zawołanie „Soli Deo”, które umieściłem na szczycie odbudowanej katedry lubelskiej, to wyboru dokonałem w dziecięcej wierze, iż człowiek śmiertelny najskuteczniej życie swoje spędza w łączności z tym, który nie umiera. Wybrałem jako miejsce mej konsekracji stolicę Najświętszej Maryi Panny w pokornej wierze, że Jej upragnione pośrednictwo wyjedna mi u Najwyższego Kapłana pełnię Jego Kapłaństwa i ducha.”22-24 maja 1946Uczestniczył, po raz pierwszy, jako najmłodszy wiekiem i sakrą biskup, w obradach Episkopatu Polski na Jasnej maja 1946Odbył ingres do katedry lubelskiej. „Obarczeni wielką odpowiedzialnością za losy Matki Kościoła lubelskiego, za siebie i za swoich najbliższych, za zbawienie powierzonych nam dusz, nabytych krwią Najwyższego i Jedynego Kapłana – Chrystusa – stajemy dziś przed sobą w pełni wzajemnego zaufania ku sobie. Jakże mielibyśmy sobie nie ufać my, którzy na krzyżu jesteśmy zrodzeni dla nieba i dla kapłaństwa z jednej miłości Chrystusa – Kapłana. Jakże mielibyśmy się nie rozumieć my, którym dane jest znać tajemnice Królestwa Bożego.”1946-1948Porządkował zniszczoną przez okupację diecezję, wizytował parafie, wygłaszał liczne kazania, szczególnie w dzielnicach robotniczych Lublina, prowadził rekolekcje, organizował kursy katechetyczne, wykładał na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i opiekował się nim jako wielki Kanclerz. „Jest to miejsce, gdzie postawiła mnie Opatrzność. Z woli Bożej mam być teraz ojcem tej ziemi, szczególnie wyniszczonej przez wojnę, ziemi, na której wszystko było do zrobienia od początku. Chrystus Pan chciał nauczyć nas sztuki łączenia spraw nieba i ziemi. Chciał ukazać harmonię rzeczy niebieskich i ziemskich, budząc w nas taką samą wrażliwość na sprawy niebieskie i ziemskie, nadprzyrodzone i przyrodzone. Chciał nauczyć nas Bożego chodzenia po ziemi i dążenia do nieba przez Bożą ziemię.”12 listopada 1948Z okazji uroczystości Pięciu Polskich Braci Męczenników, Ojciec Święty Pius XII na konsystorzu w Rzymie mianował biskupa lubelskiego arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim, Prymasem Polski. Bulla nominacyjna została podpisana 16 listopada w uroczystość Matki Bożej Ostrobramskiej. „W każdej drodze jest myśl przewodnia, jakieś światło, które człowiek usiłuje utrzymać w oczach, aby nie pozostać w ciemności i nie zabłądzić. Mam takie światło w swoich oczach od początku, szczególnie od chwili, gdy śp. kardynał August Hlond w 1946 roku posłał mnie na stanowisko biskupa lubelskiego, a potem po dwóch i pół latach pracy Stolica Apostolska wezwała mnie na stolicę świętych Radzima i Wojciecha, do Gniezna, i na stolicę metropolitarną do Warszawy. Ogromnie się tego lękałem i zdecydowanie się broniłem, ale powiedziano mi, że Ojcu Świętemu się nie odmawia. …Nie czułem się przygotowany do tak odpowiedzialnej pracy, zwłaszcza w dwóch archidiecezjach, i to odległych, mających odmienne właściwości, z którymi trzeba się było liczyć.” 1949Podjął służbę Kościołowi w czasach wyjątkowo ciężkich. Od początku, wobec nowej sytuacji ustrojowej dostrzegał palącą potrzebę znalezienia modus vivendi Kościoła w Polsce. Przewidując trafnie dalszy rozwój wydarzeń w kraju i na arenie międzynarodowej, wybrał drogę porozumienia z rządem lutego 1949Odbył ingres do Katedry lutego 1949Odbył ingres do Katedry Warszawskiej. „Od dziś zaczyna się moja droga przez Warszawę. Znam Stolicę dobrze. Jestem z nią związany. Może najbardziej była mi bliska, gdy broczyła krwią w powstaniu, gdy patrzyłem z Izabelina na dymy ofiarne wielkiego ołtarza całopalenia. Po ulicach Warszawy biegała od młodości moja matka, która jako sierota wcześnie zetknęła się ze Stolicą. Ja też, już jako sierota po zgonie matki, znalazłem się w Warszawie, w gimnazjum Górskiego, w którym wiele lat spędziłem. Dopiero zajęcie miasta przez Niemców przecięło mój powrót do szkoły. W okresie wojny spędziłem w Stolicy 3 lata. Obecnie jestem tutaj trzecim nawrotem. Dzisiaj muszę pokochać Warszawę i oddać jej swe siły i życie. O wiele to łatwiej dziś niż kiedykolwiek. Oby Bóg – Miłość nadał tej pasterskiej miłości swoje Ojcowskie Oblicze. … Po Warszawie trzeba chodzić z wielką czcią, z sercem czystym i wiernym aż do śmierci Bogu i katolickiej Polsce.” 14 kwietnia 1950Wobec braku Konstytucji, podpisał Porozumienie z rządem komunistycznym. Była to jedyna deklaracja prawna określająca sytuację Kościoła w Polsce. Władze komunistyczne jednak nie zamierzały dotrzymywać zobowiązań. Prymas z wielką roztropnością, a jednocześnie odwagą, bronił praw wierzącego Narodu. „Dlaczego prowadziłem do „Porozumienia”? Byłem od początku i nadal jestem tego zdania, że Polska, a z nią i Kościół święty, zbyt wiele utraciła krwi w czasie okupacji hitlerowskiej, by mogła sobie obecnie pozwolić na dalszy jej upływ. Trzeba za każdą cenę zatrzymać ten proces duchowego wykrwawiania się, by można było wrócić do normalnego życia, niezbędnego do rozwoju Narodu i Kościoła, do życia zwyczajnego…” 2 kwietnia 1951Po raz pierwszy jako Prymas udał się do Rzymu z wizytą „ad limina apostolorum”. Uzyskał od papieża Piusa XII aprobatę dotyczącą linii postępowania Kościoła i Episkopatu w Polsce. Wręczył Ojcu Świętemu symboliczne dary: garść ziemi polskiej, w którą wsiąkła krew dzieci podczas Powstania Warszawskiego, różaniec z chleba otrzymany od uwolnionych więźniów i ryngraf Matki Bożej, która go nigdy nie stycznia 1953Na konsystorzu w Rzymie został mianowany kardynałem. W tym czasie wzmogło się w kraju prześladowanie Kościoła, ograniczanie jego wolności, podstawowych praw do bytu i pracy. Władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej odmówiły paszportu nowo mianowanemu Kardynałowi, który miał pojechać do Rzymu na konsystorz. Ingerencje władz państwowych w sprawy Kościoła coraz bardziej przybierały na sile. Rząd, po zlikwidowaniu opozycji politycznej, poczuł się na tyle silny, że uznał za stosowne przejść mimo zawartego porozumienia do ostrej walki z Kościołem. Nastąpiły aresztowania biskupów i księży. Władze państwowe chciały uzależnić od siebie duchowieństwo oraz decydować o obsadzaniu stanowisk maj 1953Kardynał Prymas nieustępliwie bronił Kościoła. W imieniu Episkopatu skierował do władz państwowych memoriał, w którym mówił wyraźnie, że w obliczu krzywd, jakich doznaje Kościół w Polsce, już dalej w ustępstwach iść nie może. Non possumus… Rzeczy Bożych na ołtarzach cesarza składać nie września 1953Nocą został aresztowany przez władze państwowe i wywieziony z Warszawy. „Dziś uroczystość Patrona Stolicy, błogosławionego Władysława z Gielniowa… Wreszcie wszystko się wyjaśniło. Jeden z panów zdjął palto, wyjął z teki list i otworzywszy – podał papier, zawierający decyzję Rządu z dnia wczorajszego. Mocą tej decyzji mam natychmiast być usunięty z miasta. Nie wolno mi będzie sprawować żadnych czynności związanych z zajmowanymi dotychczas stanowiskami. Prosił, abym to przyjął do wiadomości i podpisał. Oświadczyłem, że do wiadomości tego przyjąć nie mogę, gdyż w decyzji nie widzę podstaw prawnych; nie mogę też poddać się tej decyzji z uwagi na sposób załatwienia sprawy. Przedstawiciele Rządu tyle razy prowadzili ze mną rozmowy – i pan Mazur, i pan prezydent Bierut. Jeśli są niezadowoleni z mojego postępowania, znali drogę, na jakiej mogli mi to powiedzieć. Decyzji tej nie mogę poddać się i dobrowolnie tego domu nie opuszczę. Na karcie dolnej listu napisałem wręczonym mi piórem: Czytałem i umieściłem swoje inicjały … Urzędnik nalega, bym przystąpił do zabierania swoich rzeczy. Odpowiadam: nic nie zabieram. Ubogi przyszedłem do tego domu i ubogi stąd wyjdę … Przyniesiono mi palto i kapelusz. Wziąłem brewiarz i różaniec. Wstąpiłem na chwilę do kaplicy, by spojrzeć na tabernaculum i na moją Matkę Bożą – w witrażu. Z progu raz jeszcze spojrzałem na obraz Matki Bożej Jasnogórskiej wiszący nad wejściem do Sali Papieskiej, raz jeszcze złożyłem protest i wsiadłem do samochodu.” 26 września – 12 października 1953Więziony w Rywałdzie koło Grudziądza. „Rozpoczynam więc życie więźnia. Słowa tego używać nie można gdyż otoczenie moje protestuje: to nie jest więzienie … Postanawiam sobie tak urządzić czas, by zostawić jak najmniej swobody myślom dociekliwym. I dlatego po Mszy świętej rozpocząłem lekturę kilku książek na zmianę, by rozmaitość tematu chroniła od znużenia… Lekturę przerywam odmawianiem godzin kanonicznych, by w ten sposób pracę łączyć z modlitwą.” 12 października 1953 – 6 października 1954Więziony w Stoczku koło Lidzbarka Warmińskiego. „Życie to upływało niezwykle szybko. Porządek dzienny nie uległ zmianom i był zachowany z dokładnością więcej niż zakonną: Wstanie Prima i modlitwy poranne Rozmyślanie Angelus Domini. Przygotowanie do Mszy świętej Pierwsza Msza święta Druga Msza święta. Dziękczynienie. Śniadanie Godziny brewiarzowe, cząstka różańca Praca przy książce Nawiedzenie kierownictwa Obiad. Adoratio Santissimi. Spacer i czas wolny Nieszpory i cząstka różańca Praca przy książce Matutinum cum Laudibus Wieczerzy. Lektura niemiecka Różaniec w kaplicy i modlitwy wieczorne. Śpiewy kościelne Praca, lektura, spoczynek” 8 grudnia 1953Dokonał Aktu Osobistego Oddania się Matce Bożej. „Święta Maryjo, Bogurodzico Dziewico, obieram sobie dzisiaj Ciebie za Panią, Orędowniczkę, Patronkę, Opiekunkę i Matkę moją. Postanawiam sobie mocno i przyrzekam, że Cię nigdy nie opuszczę, nie powiem i nie uczynię nic przeciwko Tobie. Nie pozwolę nigdy, aby inni cokolwiek czynili, co uwłaczałoby czci Twojej. Błagam Cię, przyjmij mnie na zawsze za sługę i dziecko swoje. Bądź mi pomocą we wszystkich moich potrzebach duszy i ciała oraz w pracy kapłańskiej dla innych. Oddaję się Tobie, Maryjo, całkowicie w niewolę, a jako Twój niewolnik poświęcam Ci ciało i duszę moją, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych uczynków moich, zarówno przeszłych jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku, co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga, w czasie i w wieczności. Pragnę przez Ciebie, z Tobą, w Tobie i dla Ciebie stać się niewolnikiem całkowitym Syna Twojego, któremu Ty, o Matko, oddaj mnie w niewolę, jak ja Tobie oddałem się w niewolę. Wszystko, cokolwiek czynić będę, przez Twoje Ręce Niepokalane, Pośredniczko łask wszelkich, oddaję ku chwale Trójcy Świętej – Soli Deo! Maryjo Jasnogórska, nie opuszczaj mnie w pracy codziennej i okaż swe czyste Oblicze w godzinę śmierci mojej. Amen.” 6 października 1954 – 26 października 1955Więziony w Prudniku Śląskim. „Siedziałem drugi rok w więzieniu w Prudniku Śląskim, niedaleko Głogówka. Cała Polska święciła wtedy pamięć obrony Jasnej Góry przed Szwedami i Ślubów Królewskich Jana Kazimierza przed trzystu laty. Dzieje Narodu niekiedy się powtarzają … Czytając „Potop” Sienkiewicza, uświadomiłem sobie właśnie w Prudniku, że trzeba pomyśleć o tej wielkiej dacie. Byłem przecież więziony tak blisko miejsca, gdzie król Jan Kazimierz i prymas Leszczyński radzili, jak ratować Polskę z odmętów. Pojechali obydwaj na południowy wschód, do Lwowa: drogę torowali im górale, jak to pięknie opisuje Henryk Sienkiewicz. Gdy z kolei i mnie powieziono tym samym szlakiem, z Prudnika na południowy wschód, do czwartego miejsca mego odosobnienia, w góry, jechałem z myślą: musi powstać nowy akt Ślubowań odnowionych!” 26 sierpnia 1956Uwięziony w Komańczy w łączności z pielgrzymami zebranymi na Jasnej Górze składa Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego. „Jakże gorąco w głębi duszy pragnąłem, aby w dniu 26 sierpnia, w dniu tryumfu naszej Królowej, stać tu, wraz z ludem, u stóp Jej Tronu. Było to pragnienie bardzo usprawiedliwione, ale i bardzo dziecięce … Czułem jednak, że trzeba wszystkiego się wyrzec, zarówno mego pasterskiego, prymasowskiego prawa, jak i radości, do której dziecko wobec swej Matki ma prawo. Czułem, że wielką chwałę Królowej Polski ktoś musi okupić. Że za nowy Jej tryumf wśród Ludu wierzącego trzeba wiele zapłacić. Że duchowe odrodzenie Narodu, podjęte w Jej Imię, na progu Tysiąclecia, przez odnowienie Ślubowań, musi bardzo kosztować. Dobrze się stało, że mnie tu z wami nie było. Za to modliłem się całą duszą, aby ta ofiara wyjednała Matce mojej i Królowej jak największą chwałę. Dobrowolnie, z całej duszy i serca wyrzekłem się obecności wśród Was w tym wielkim dniu, aby wyprosić wszystkim tu obecnym potrzebne łaski … Już od wczesnego ranka miałem w mej „pustelni” pewność, że wszystko się tu dobrze i rzetelnie odbędzie.” 27 października 1955 – 28 października 1956Więziony w Komańczy. Były to lata ofiary, cierpienia i odosobnienia. Był to także czas, kiedy z modlitwy i medytacji powstały dzieła wyjątkowe np.: „List do moich kapłanów”, a przede wszystkim „Śluby Narodu” i program „Wielkiej Nowenny” przed Tysiącleciem Chrztu października 1956Wrócił do Warszawy, wśród wielkiej radości całego Kościoła polskiego. „Pragnąłem od razu jechać z Komańczy do Warszawy przez Jasną Górę, ale odpowiednie czynniki nagliły do pośpiechu, aby wcześniej stanąć w stolicy. I tak się przedziwnie złożyło, że właśnie w dniu Uroczystości Chrystusa Króla stanąłem w mym prymasowskim domu na Miodowej.” 3-5 maja 1957Zainaugurował Wielką Nowennę – dziewięcioletni czas przygotowania Narodu Polskiego do obchodów Milenium Chrześcijaństwa. Był to program odnowy Ojczyzny w oparciu o Jasnogórskie Śluby Narodu. Prymas niezmordowanie głosił słowo Boże. Z jego inicjatywy rozpoczęło się Nawiedzenie, czyli wędrówka Matki Bożej w kopii Obrazu Jasnogórskiego po wszystkich polskich parafiach. „…Największe zadanie jest przed nami. Jest ono zaledwie zaczęte. Ma być spełnione. Śluby złożone muszą być wykonane! Biskupi całej Polski uchwalili na Konferencji Plenarnej program pracy nad wypełnieniem podjętych zobowiązań. Nazywamy go Wielką Nowenną przed Tysiącleciem Chrześcijaństwa, bo obejmuje on dziewięć lat. Będziemy rozpracowywać zagadnienie po zagadnieniu, aby w ten sposób zrewidować i pogłębić nasz stosunek do prawd wiary świętej i moralności chrześcijańskiej. Będziemy się pytali, czy jesteśmy wierni łasce? Na ile rodziny chrześcijańskie są prawdziwie chrześcijańskimi? Czy wierne są Bogu? Czy wypełniają zadania im zlecone, aby dzieci swoje prowadzić do Chrystusa? To wszystko musi ulec jakiejś wielkiej rewizji i przemianie. Musimy się wczuć dobrze i wmyślić w nasze sumienie, aby się przekonać, czy istotnie duch Ewangelii jest duchem Narodu? Czy przypadkiem nie odmieniliśmy najmniejszej chociażby literki w prawie Bożym?” 6 maja -17 czerwca 1957Przebywał w Rzymie, gdzie otrzymał kapelusz kardynalski oraz kościół tytularny „Santa Maria in Trastevere”. „Gdy otrzymałem nominację na kardynała nie mogłem przybyć. Pozostało mi jedno, prosić Ojca Świętego, by mnie zwolnił na razie z obowiązku przyjazdu do Rzymu. Otrzymałem wtedy list, który był dla mnie pociechą w doświadczeniu, list zawierający prorocze słowa: Papież jest przekonany, iż przyjdzie czas, gdy osobiście włoży mi kapelusz kardynalski na głowę. To było dla mnie rozkazem, podnietą, by współdziałać z tą zapowiedzią Ojca Świętego jako wierny sługa Kościoła także w cierpieniu, by okazać potęgę i moc Kościoła. …A dziś, gdy Ojciec Święty przychylił się do mej prośby, by wielka łaska były mi udzielona w gronie najbardziej rodzinnym i bliskim, tym więcej jestem wdzięczny, że delikatność najlepszego Ojca posuwa się aż tak daleko …Wdzięczny jestem Polonii rzymskiej, która przybyła tu, by radować się razem z otrzymania przeze mnie kapelusza kardynalskiego. To nie ja jednak go otrzymałem. Otrzymała go Polska – „Polonia semper fidelis”. Ona to sobie wysłużyła. Ona przez to doznała wzmocnienia. Kapelusz kardynalski to order na piersiach wierzącej Polski. Udając się do miasta uduchowionego, zabrałem ze sobą z Jasnej Góry kopię cudownego obrazu Matki Bożej, Królowej Polski, którą ofiarowałem Ojcu Świętemu jako symbol związku Polski ze stolicą świata. W odpowiedzi na ten dar otrzymałem od najlepszego z Ojców, najbardziej szczodrego Ojca chrześcijaństwa, najłaskawszą Madonnę in Trastevere – jako mój tytuł kardynalski. Jest to jeszcze jeden związek duchowy między stolicą świata – Rzymem, a najwierniejszą córką Kościoła – Polską, która była zawsze, jest dziś i będzie w przyszłych wiekach przedmurzem chrześcijaństwa. Jestem szczególnie wdzięczny za ten tytuł również ze względu na pamiątki historyczne…. W tej bazylice spoczywają śmiertelne szczątki wielkiego kardynała Stanisława Hozjusza, mego rodaka zmarłego w opinii świętości. Był on tytularnym kardynałem tej bazyliki.” Wracając do kraju był gościem patriarchy Wenecji kardynała Angelo Giuseppe Roncalii. Późniejszego papieża Jan XIII. Spotkanie to było początkiem wielkiej przyjaźni, której Ojciec Święty Jan XXIII niejednokrotnie dawał wyraz wobec całego Kościoła. „Jesteśmy w drodze powrotnej do Polski. W Wenecji zabrał nas z dworca patriarcha, kardynał Roncalli, by wspólnie z capastazione przewieźć nas gondolą przez kanał. Wydobył nas formalnie z wagonu i osobiście pokazywał najbardziej wartościowe pamiątki i zabytki miasta. Zobaczyliśmy część Wenecji w pobliżu dworca. Zapraszał stale do siebie. Kardynałowie są braćmi – mówił. Podarował nam albumy weneckie. Czynił to wszystko, aby zrobić przyjemność Polakom, którzy będą jeszcze jechali w wagonie przez półtorej doby. Zrozumieliśmy, że to jest człowiek! On ma twarz ludzką. Na jego twarzy maluje się coś niesłychanie człowieczego.” 28 października 1958Brał udział w konklawe, które wybrało papieża Jana XXIII. „Tuż przed koronacją Jana XXIII, składaliśmy hołd Namiestnikowi Chrystusowemu. W szeregu kardynałów podszedłem z kolei i ja do tronu papieskiego. Usłyszałem wtedy słowa, które tak dobrze znacie, bo je wam często powtarzam. Jak gdyby w poczuciu swej bezsiły, szukając sprzymierzeńców na swą ciężką drogę, papież zwrócił się do mnie z prośbą i powiedział: Częstochowa, Częstochowa, sprawcie, aby się wiele modlono za mnie przed waszą Matką Bożą. – Przyrzekłem, że tak będzie.” 1962-1965Brał czynny udział w pracach Soboru Watykańskiego II, najpierw w jego przygotowaniu, a potem w obradach wszystkich czterech Sesji. W nurt prac soborowych włączył cały Kościół w Polsce, inicjując w nim modlitwy w intencji Soboru Czuwania Soborowe z Maryją Jasnogórską. Episkopat Polski, doświadczywszy potężnej pomocy Matki Chrystusowej w pracy Kościoła w Ojczyźnie, dzielił się tym bogactwem z całym Kościołem. Biskupi polscy złożyli na III Sesji Soboru specjalny memoriał do Ojca Świętego z prośbą o ogłoszenie Maryi Matką Kościoła i oddanie Jej świata. Dokonało się to dnia 21 listopada 1964 roku, na zakończenie III Sesji. Papież Paweł VI, ku wielkiej radości wszystkich biskupów ogłosił Maryję Matką Kościoła. „Dzisiaj 11-X-1962 roku, w uroczystość Macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny, Ojciec Święty Jan XIII otwiera Sobór Watykański II … W czasie Soboru przyglądaliśmy się nieraz z upodobaniem „strumieniowi” wpływającemu w drzwi bazyliki Piotrowej. Przez stare brązowe, zzieleniałe drzwi wchodził młody kwiat Kościoła – trzydzieści kilka lat mający biskupi najrozmaitszych odcieni i barw. Był tam też jeden biskup stuletni, ale przeważali biskupi w wieku od czterdziestu do pięćdziesięciu lat i młodsi. Przychodzili z całego świata, pełni niepokoju o sprawę Chrystusową, wyrzucając po prostu wszystkie swoje problemy z wielką gorliwością o chwałę Boga na całym świecie. Padał i padał na posadzkę bazyliki Piotrowej wielki potok spraw, udręk i nadziei… 21 listopada, na zakończenie trzeciej Sesji Soboru – przyszliśmy do bazyliki świętego Piotra przy śpiewie Ave Maris Stella. Ten hymn śpiewamy zawsze, ilekroć pochód papieski wchodzi do bazyliki i zbliża się do Konfesji Świętego Piotra. Wchodząc w bramy bazyliki zauważyliśmy, że wysoko, spod kopuły nad Konfesją Świętego Piotra, zwisają dwa olbrzymie arrasy. Jeden przedstawiał Matkę Bożą w Betlejem z Dzieciątkiem na ręku, a drugi – Panienkę Wniebowziętą. Wszyscy wyczuli, że na tle tej wspaniałej dekoracji dokona się jakieś wielkie uwielbienie Maryi. Mszę świętą papież odprawiał w otoczeniu 24 biskupów, którzy z nim koncelebrowali. Byli to biskupi z najgłośniejszych sanktuariów maryjnych całego świata, wśród nich był również biskup częstochowski Stefan Bareła. Pod koniec długiej uroczystości, po zakończeniu pierwszej części swojego przemówienia papież drugą część poświęcił uzasadnieniu, dlaczego ogłasza Maryję Matką Kościoła. Było to wspaniałe przemówienie! Wysłuchaliśmy go z wielkim wzruszeniem. A gdy papież oświadczył publicznie, że pragnie, aby odtąd Maryja odbierała w Kościele szczególną cześć jako Matka Kościoła, entuzjazm i radość nie miały granic.” 21 czerwca 1963Brał udział w konklawe, które wybrało papieża Pawła VI. „Konklawe trwa. O godzinie zbieramy się w Kaplicy Sykstyńskiej. Po Mszy świętej dalsze głosowanie. Drugie głosowanie decyduje o kanonicznym wyborze kardynała Montini. Zapytany, czy wybór przyjmuje, kardynał Montini oświadcza krótko, że jakkolwiek zadanie przerasta jego siły, nie śmie opierać się woli elektorów i wybór przyjmuje. Obiera sobie imię Paweł. Oświadczenie to powitane zostało oklaskami. Podchodzę do Elekta i witam go słowami pierwszej antyfony z nieszporów na dzisiejszą uroczystość Serca Pana Jezusa: Suavi iugo tuo dominare in medio inimicorum tuorum – Słodkim jarzmem władaj pośrodku nieprzyjaciół Twoich. Papież odpowiada mi po polsku: Niech żyje Polska! … W czasie pierwszego homagium, które składaliśmy przy ołtarzu Sykstyńskim, prosiłem papieża: Pobłogosław, Ojcze Święty, Polskę zawsze wierną, którą tak dobrze znasz, na progu świętego Tysiąclecia. Ojciec Święty odpowiedział po polsku: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. – I dodał po łacinie: Zawsze błogosławimy Polskę, tak nam drogą. Zapewniłem papieża, że Polska polecać będzie Matce Bożej Jasnogórskiej pontyfikat Jego Świątobliwości.” 18 stycznia 1965Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich. „Niechaj wolno nam będzie, czcigodni Bracia, zanim Sobór dobiegnie końca, zwiastować Wam, naszym najbliższym zachodnim sąsiadom, radosną wieść, że w przyszłym roku – w roku pańskim 1966 – Kościół Chrystusowy w Polsce, a wraz z nim cały Naród polski, obchodzić będzie Milenium swego chrztu, a jednocześnie święto tysiąclecia swego narodowego i państwowego istnienia. Niniejszym zapraszamy Was w sposób braterski, ale też równocześnie uroczysty, abyście wzięli udział w kościelnych uroczystościach polskiego Tysiąclecia; punkt szczytowy polskiego Tysiąclecia Te Deum Laudamus ma odbyć się z początkiem maja 1966 roku na Jasnej Górze, przed Obliczem Matki Boskiej, Królowej Polski … W tym ogólnochrześcijańskim, a zarazem bardzo humanitarnym duchu wyciągamy do Was nasze dłonie z ław kończącego się Soboru, udzielamy przebaczenia i prosimy o przebaczenie. A jeśli wy – biskupi niemieccy i ojcowie soborowi – ujmiecie po bratersku nasze wyciągnięte dłonie, wówczas dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić w Polsce nasze Milenium w sposób całkowicie chrześcijański.” Prymas przewodniczył wszystkim uroczystościom milenijnym, przemierzając wraz z całym Episkopatem „Szlak Tysiąclecia” w wielkim dziękczynieniu Narodu i Kościoła. Na wszystkich stacjach milenijnych głosił słowo Boże. Prześladowanie Kościoła jednak nie ustawało. Władze przypuściły niezwykle ostry atak na osobę Kardynała Prymasa. Nie zgodziły się na przyjazd Ojca Świętego Pawła VI na Jasną Górę. 3 maja 1966 – Tysiąclecie Chrztu PolskiPunktem kulminacyjnym uroczystości milenijnych było święto Królowej Polski. W tym dniu Prymas wraz z całym Episkopatem, wobec kilkuset tysięcznej rzeszy wiernych zebranych u stóp Jasnej Góry, dokonał wiekopomnego Aktu całkowitego Oddania Polski w niewolę Matce Chrystusowej za wolność Kościoła w Ojczyźnie i w świecie. Było to najgłębsze w dziejach związanie losów Narodu z Bogurodzicą – Królową Polski. Przed dokonaniem tego heroicznego zawierzenia Maryi, Prymas mówił: Stoimy przed aktem doniosłym, historycznym, na nowe Tysiąclecie wiary. I oto jak ongiś na Kalwarii, na progu nowej ery ludzkości porządku nadprzyrodzonego, Chrystus patrzący z Krzyża powiedział do Maryi „Oto syn Twój” – tak dziś, na progu nowego Tysiąclecia my wszyscy tu obecni, biskupi, kapłani i lud Boży zwracamy się do Matki Boga i naszej, do Matki Kościoła i Królowej Polski. Powodowani jesteśmy głębokim, doświadczonym przez wieki zaufaniem, że nas nigdy nie opuścisz … W milenijnym Akcie Oddania Prymas pragnął ubezpieczyć w dłoniach Maryi wiarę Narodu po wszystkie wieki. To zawierzenie Matce Chrystusowej wyszło jednak poza ramy dobra własnego Narodu, ogarniając cały Kościół. W tekście Aktu Milenijnego czytamy: Bogurodzico Dziewico, Matko Kościoła, Królowo Polski i Pani nasza Jasnogórska, dana nam jako pomoc ku obronie Narodu polskiego! W obliczu Boga w Trójcy Świętej Jedynego, w głębokim zjednoczeniu z Głową Kościoła rzymskokatolickiego, Ojcem Świętym Pawłem VI, my Prymas i Biskupi polscy zebrani u stóp Twego Jasnogórskiego Tronu, otoczeni przedstawicielami całego wierzącego Narodu – Duchowieństwa i Ludu Bożego z diecezji i parafii, w łączności z Polonią światową, oddajemy się dziś ufnym sercem w Twą wieczystą, macierzyńską niewolę miłości, wszystkie dzieci ochrzczonego Narodu i wszystko, co Polskę stanowi za wolność Kościoła w świecie i w Ojczyźnie naszej, ku rozszerzaniu się Królestwa Chrystusowego na ziemi. Oddajemy więc w niewolę miłości za Kościół, całą Polskę, umiłowaną Ojczyznę naszą, cały Naród polski, żyjący w Kraju i poza jego granicami … Odtąd Najlepsza Matko nasza i Królowo Polski, uważaj nas Polaków jako Naród za całkowitą własność Twoją, za narzędzie w Twych dłoniach na rzecz Kościoła świętego … Czyń z nami co chcesz! Pragniemy wykonać wszystko czego zażądasz, byleby tylko Polska po wszystkie wieki zachowała nieskażony skarb Wiary świętej, a Kościół w Ojczyźnie naszej cieszył się należną mu wolnością, bylebyśmy z Tobą i przez Ciebie, Matko Kościoła i Dziewico Wspomożycielko stawali się prawdziwą pomocą Kościoła Powszechnego ku budowaniu Ciała Chrystusowego na ziemi. „ 1967Władze państwowe nie dały zezwolenia Prymasowi na wyjazd do Rzymu na Synod Biskupów. W ramach jedności Episkopatu i na znak protestu, zrezygnował z wyjazdu kardynał Karol Wojtyła oraz inni członkowie narastających konfliktów społecznych Prymas zdecydowanie występował w obronie podstawowych praw człowieka i Narodu. Wołał: Nie wolno bić! Chrześcijanin nigdy na nikogo ręki nie podnosi, bo w każdym widzi godność dziecięcia Bożego. Ugodzony może wydawać się sponiewieranym. Ale bardziej poniewiera się ten, który uderza, niż ten, który jest uderzany… Najmilsi, przezwyciężajcie nienawiść 1970Po tragicznych wypadkach na Wybrzeżu Prymas wypowiedział wstrząsające słowa: Wasz ból jest naszym wspólnym bólem. Gdybym mógł w poczuciu sprawiedliwości i ładu, wziąć na siebie całą odpowiedzialność za to, co się ostatnio stało w Polsce, wziąłbym jak najchętniej… Bo w Narodzie musi być ofiara okupująca winy Narodu… Jakżebym chciał w tej chwili – gdyby ta ofiara przyjęta była – osłonić wszystkich przed bólem, przed września 1971Wypełniając milenijne zobowiązania Narodu, w poczuciu współodpowiedzialności za cały Kościół, Kardynał Prymas dokonał wraz ze wszystkimi biskupami polskimi na Jasnej Górze Aktu oddania Maryi, Matce Kościoła całej rodziny 1971Udał się do Rzymu na kolejny Synod Biskupów oraz uczestniczył w pracach Kongregacji ds. Kapłanów i Papieskiej Komisji Rewizji Prawa Kanonicznego. Wraz z dwutysięczną rzeszą pielgrzymów z kraju uczestniczył w Bazylice świętego Piotra w Rzymie w uroczystościach beatyfikacyjnych ojca Maksymiliana Kolbego. Była to pierwsza po wojnie tak liczna pielgrzymka z Polski do Stolicy Świętej. Do Rzymu przybyła również Polonia z całego świata. Ojciec Święty Paweł VI dokonał aktu beatyfikacji i wygłosił przemówienie o współczesnym polskim męczenniku. Pielgrzymkę polską otoczył szczególną opieką i gościnnością zapraszając do Ogrodów Watykańskich i przyjmując najserdeczniej na audiencji. Do Prymasa Polski powiedział potem: „Polacy sprawili mi wielką radość przez swoje rozmodlenie„. „W bazylice panuje atmosfera niezwykłej modlitwy i duchowego podniesienia. Polacy z kraju modlą się i śpiewają jak na Jasnej Górze, zjednoczeni ze sobą wzajemnie, z Polonią świata i z całym Kościołem powszechnym. Czuje się tu moc zjednoczonego Narodu, który wie, że jest … na Opoce. Pierwszy raz od przeszło 30 lat Polacy są tutaj w bazylice Piotrowej, u stóp Namiestnika Chrystusowego, jako delegacja z kraju, i to w liczbie tak pokaźnej … Są razem w Rzymie, gdy ich Brat, jakby delegat udręczonego Narodu, który skupił na sobie całą mękę Polski, wznosi się do chwały ołtarza, jakby zabierając wraz z sobą całą naszą wierzącą katolicką Ojczyznę.” 28 czerwca 1972Wraz z Episkopatem Polski zebranym na 131 Konferencji, z radością i wdzięcznością przyjmuje decyzje Pawła VI w sprawie Ziem Zachodnich i Północnych: „26 czerwca 1972 roku Ojciec Święty powołał nowe diecezje, które włączył do polskich metropolii kościelnych. Nadto wakujące w Polsce diecezje obsadził biskupami rezydencjalnymi. 8 czerwca w Krakowie, w czasie Konferencji Plenarnej Episkopatu, ogłosiliśmy te historyczne decyzje. Z upoważnienia Stolicy Świętej wydałem odpowiednie dekrety i zarządzenia, wprowadzając nowych biskupów w ich dziedziny i do starych piastowskich katedr. Ojciec Święty dekretami z 26 czerwca ustanowił cztery nowe diecezje polskie, a mianowicie: w Opolu, Gorzowie, Szczecinie – Kamieniu, Koszalinie – Kołobrzegu … Dzięki temu układowi diecezji i metropolii zostały utworzone nowe wymiary geograficzne dla organizacji kościelnej w Polsce.” 1976Prymas Polski ogłasza program przygotowań Narodu do jubileuszu 600-lecia Jasnej Góry. „Sześć lat wdzięczności za sześć wieków obecności”.1976Choroba i powrót do zdrowia. „Ty, jesteś Dawcą Życia, do Ciebie należą nasze lata, Ty je możesz skracać albo przedłużać, bo czas, który nam dajesz do Ciebie tylko należy. Mówiłem Bożemu Synowi: Ty, przez Ducha Świętego, powołujesz biskupów – pasterzy i Ty masz prawo ich odwoływać. Mówiłem mojej Matce – Pani Jasnogórskiej: Jestem Twoim niewolnikiem, możesz się mną posługiwać lub nie, jak chcesz. Służyłem Ci przez 29 lat mojej pracy biskupiej na terenie Gniezna i Warszawy, tak jak umiałem. Jeśli uważasz, że mam Ci dalej służyć – jestem Twoim niewolnikiem – nie tylko w słowach, lecz i w postawie pełnej uległości. … Bóg jest Dawcą Życia. Każdy z nas jest owocem Ojcowskiej miłości i woli. Bóg jest Dawcą naszego Życia. A ponieważ Bóg jest Miłością, dlatego całe nasze życie jest po to, abyśmy obfitowali w miłości.” 26 sierpnia 1978Brał udział w konklawe, które wybrało papieża Jana Pawła września 1978Odbył podróż do Niemiec. „Stała się znakiem chrześcijańskiego przebaczenia oraz pragnienia jedności i pokoju. W Fuldzie delegacja polska spotkała się z niemiecką Konferencją Episkopatu. Ponadto odwiedziła: Kolonię, Neviges, Monachium, Dachau, Frankfurt, Moguncję. Europa musi dostrzec ponownie, że jest ona nowym Betlejem – dla świata, dla ludów i narodów, z którego wywodzi się na świat Król i Książę Pokoju, jedyny dotychczas Zbawca rodziny ludzkiej. Wśród współczesnych wojen i wieści o wojnach, Europa – która otrzymała przez Kościół powszechny pokój, jakiego świat nie jest zdolny dać, nie może być ciągle fabryką amunicji, międzynarodowym targowiskiem i dostawcą broni, nie może nadal być poligonem dla doświadczeń wojennych, czy też miejscem samoudręki ludów i narodów.” 16 października 1978Brał udział w konklawe, które wybrało kardynała Karola Wojtyłę na papieża. Owy papież obrał imię Jana Pawła II. „Z wielkim wzruszeniem serca, przekraczającym – zda się – ludzką wytrzymałość, pragnę dać wyraz swojej wdzięczności za okazane zrozumienie doniosłej dla Kościoła świętego i naszego Narodu – dziejowej chwili, gdy na progu drugiego Tysiąclecia Chrztu Polski, został powołany przez Boga na tron świętego Piotra w Rzymie, Syn Polski zawsze wiernej, Karol kardynał Wojtyła, Pasterz Kościoła świętego Stanisława Biskupa i Męczennika, Arcybiskup Metropolita Krakowski. Z tym dziejowym głosowaniem w Sykstynie, w obliczu Sądu Ostatecznego, łączono nadzieje, że może ten wybrany przez Boga Dawid, który nie ma doświadczenia władania orężem Goliatowym – zdoła rzucić wszystkich na kolana przed Ojcem ludów i narodów i przekonać o potędze doświadczonej wiary, bohaterskiej modlitwy, życia w ładzie nadprzyrodzonym, miłości społecznej, w poszanowaniu praw ludzi i narodów – jako jedynej broni, wiodącej do pokoju Chrystusowego w Królestwie Chrystusowym. „Stało się to w przez Pana i jest przedziwne w oczach naszych” (Ps 117, 23). Stało się to obliczu Bogurodzicy Dziewicy, która wytrwała mężnie pod Krzyżem Zbawcy świata, a dziś trwa w misterium Chrystusa i Kościoła, jako Matka.” 2–10 czerwca 1979Przyjął Ojca świętego Jana Pawła II w Polsce, podczas jego pierwszej pielgrzymki do Polsce rozpoczął się okres wielkich przemian społecznych. Powstał ruch „Solidarność”. „Współczesny ruch, kierujący się ku Ewangelii Chrystusowej, wołanie o obecność Chrystusa w pracy stoczniowców, górników, hutników, pracowników instytucji przemysłowych, a także rolników, jest właśnie przejawem zdrowego rozsądku, głosem sumienia narodowego. Trzeba to przyjąć jako szczególną łaskę Bożą. Garnące się do Kościoła związki zawodowe dają dowód, że dobrze rozumieją, co jest bardziej potrzebne Narodowi. Najpierw musimy wyjść z niewoli duchowej, z klęski moralnej, jaką jest przede wszystkim nietrzeźwość, pijaństwo, kradzieże, nieuczciwość, brak sumienności w pracy, nadużycia, szczególnie natury społecznej i publicznej. Świadomość konieczności takiej przemiany jest dowodem, że chociaż dużo było wśród nas zła, jednak sumienie pozostało i ono woła o miejsce chrześcijańskiej Ewangelii w naszym życiu społecznym, gospodarczym i narodowym. Kościół do którego tak powszechnie zwracają się dziś organizacje zawodowe, nie ma zamiaru z nich tworzyć jakiś bractw, nie chce im nadawać charakteru wyznaniowego, jak to się niekiedy mówi. My chcemy dla wszystkich – i dla tych, którzy pracują, i dla tych, którzy nimi kierują – ducha Ewangelii Chrystusowej. Gdy idzie o prawo zrzeszania się ludzi, to nie jest to prawo nadane przez kogoś, bo to jest właśnie prawo wrodzone. Dlatego państwo nam tego prawa nie nadaje, ono ma tylko obowiązek je ochraniać i czuwać nad tym, aby nie było one naruszane. Nadane jest to prawo przez Stwórcę, który uczynił człowieka istotą społeczną. Od Stwórcy pochodzi społeczny charakter dążeń ludzkich, potrzeba zespalania się i jednoczenia jednych z drugimi … Jeśli człowiek jest właścicielem ziemi, to i do niego odnosi się Boże przykazanie: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”. I on jest za to odpowiedzialny. Jego odpowiedzialność wiąże się z jego prawami, które są po to, ażeby na tej ziemi wytrwał!” marzec 1981Marzec Początek śmiertelnej maja 1981W swojej rezydencji przy ulicy Miodowej w Warszawie przyjął, w formie uroczystej, Sakrament Chorych. „Przyjdą nowe czasy, wymagają one nowych świateł, nowych mocy, Bóg je da w swoim czasie… Wszystko zawierzyłem Matce Najświętszej i wiem, że nie będzie słabszą w Polsce, choćby się ludzie zmienili … Jestem całkowicie uległy woli Ojca. Was przepraszam za nieudolność mej służby. Moja droga była zawsze drogą Wielkiego Piątku na przestrzeni trzydziestu pięciu lat służby w biskupstwie. Jestem za nią Bogu bardzo wdzięczny.” 13 maja 1981Zamach na Ojca Świętego Jana Pawła II. „Proszę was, aby te heroiczne modlitwy, które zanosiliście w mojej intencji ( …) skierowali wraz ze mną ku Matce Chrystusowej o zdrowie i siły dla Ojca Świętego. Ojciec Święty! Nie potrzebuję mówić o naszych do niego uczuciach i o tej dziwnej po prostu synchronizacji naszego życia, zwłaszcza w ostatnich latach, aż do tego momentu. Ta synchronizacja mnie osobiście zobowiązuje mocno wobec Ojca Świętego i ja to zobowiązanie przyjmuję świadomie, z pełnym zrozumieniem i uległością.” 28 maja 1981W Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, o godzinie zmarł Stefan kardynał Wyszyński, Prymas maja 1981Wypowiedział ostatnie przemówienie do Rady Głównej Episkopatu. „O sobie nic nie mówię, bo wiem, że Matka Boża może zrobić wszystko, ale ja jestem Jej niewolnikiem i zawierzyłem Jej na wszystkie strony. Żadnych próśb w mojej intencji nie zanoszę do Matki Najświętszej, bo wiem, że to Jej sprawa i sprawa fantastycznej wiary i heroicznej modlitwy, która idzie przez wasze serca i powierzonego wam ludu. Waszą żywą wiarę zawsze podziwiałem i waszą gorliwość apostolską, której nie zawsze mogłem sprostać. Same uczucia wdzięczności. Do nikogo – najmniejszego żalu. Na nikim – najmniejszego zawodu, wszystkim pozostawiam moje serce, które nie zabiera ze sobą żadnego zastrzeżenia w stosunku do żadnego z biskupów, do kapłanów i ludu Bożego. Wszystkie nadzieje, to Matka Najświętsza. I jeżeli jaki program – to Ona.”
Zaostrzał się już wtedy kurs polityki wobec Kościoła, a w tym samym roku, w nocy z 25 na26 września Prymas został aresztowany i wywieziony z Warszawy. W opinii lubelskiego Urzędu Bezpieczeństwa Kardynał Stefan Wyszyński to: zdolny dyplomata, socjolog, kaznodzieja i wróg Polski Ludowej.
Dziś przypada 40. rocznica śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego. 12 września Prymas Polski zostanie - wraz z Matką Elżbietą Różą Czacką - beatyfikowany podczas uroczystości w Warszawie. Publikujemy sylwetkę kard. Stefana Wyszyńskiego. Stefan Wyszyński urodził się 3 sierpnia 1901 r. w Zuzeli na Bugiem, w zaborze rosyjskim, na granicy Mazowsza i Podlasia. Był dzieckiem Stanisława (1876-1970) i Julianny Wyszyńskich (1877-1910) z domu Karp. Jego ojciec nie posiadał gospodarstwa, lecz był organistą. Przyszły kardynał wychowywał się na historycznym pograniczu Korony i Litwy. Mama była czcicielką Matki Bożej Ostrobramskiej a ojciec Częstochowskiej. W domu silnie kultywowano tradycje patriotyczne. Wyniesiona ze środowiska rodzinnego religijność Stefana Wyszyńskiego była dość prosta ale zarazem pogłębiona, z silna nutą maryjną. Ta właśnie nuta uległa wzmocnieniu po śmierci Matki, która zmarła 31 października 1910 r. (miał wtedy 11 lat). Stefan wychował się w licznej rodzinie, gdyż jego ojciec wszedł w drugi związek małżeński. Miał dobre relacje z swoim przyrodnim rodzeństwem. Doskonały kontakt miał z ojcem. Wraz z nim uczestniczył w nielegalnej restauracji mogił powstańców styczniowych. Stefan jako kilkulatek został ministrantem. W 1912 r. zdał egzaminy i rozpoczął naukę w Warszawie w prywatnym gimnazjum Wojciecha Górskiego z polskim językiem wykładowym. Od września 1915 r. z powodu frontu niemiecko-rosyjskiego, oddzielającego drogę do Warszawy, kontynuował naukę w Łomży w Męskiej Szkole Handlowej im. Piotra Skargi. Podczas nauki w Łomży wstąpił do powstającego harcerstwa, co miało duże znaczenie dla jego dalszej formacji. Należał do środowiska skautowego, które zainicjował w Łomży ks. Kazimierz Lutosławski, jedna z bardziej wybitnych postaci Kościoła warszawskiego, twórca Krzyża Harcerskiego, a po uzyskaniu niepodległości poseł z ramienia Narodowej Demokracji. Powołanie kapłańskie Kiedy zdecydował się na kapłaństwo, wybrał nie diecezjalne seminarium w Płocku, o średnim poziomie, lecz ambitniej – seminarium we Włocławku. W latach 1917 – 1920 uczęszczał do liceum Piusa X we Włocławku, po którego ukończeniu wstąpił do tamtejszego Wyższego Seminarium Duchownego. Był człowiekiem słabego zdrowia. Miał chore płuca, a kiedy kończył seminarium, wątpiono, czy warto go wyświęcać. Został wyświęcony indywidualnie na mocy specjalnej decyzji biskupa 3 sierpnia 1924 r. w katedrze we Włocławku z rąk bp. Wojciecha Owczarka. Mszę prymicyjną odprawił 5 sierpnia 1924 r. na Jasnej Górze, by, jak pisał, „mieć Matkę, która nie umiera”. Duszpasterz robotników, promotor katolickiej nauki społecznej Po święceniach przez rok pracował jako wikariusz przy parafii katedralnej we Włocławku, był prefektem w szkole przy fabryce celulozy oraz redaktorem dziennika diecezjalnego „Słowo Kujawskie”. W 1925 r. rozpoczął studia na KUL z zakresu prawa kanonicznego i katolickiej nauki społecznej, zakończone w 1929 r. obroną doktoratu nt. Prawa Kościoła do szkoły. Był uczniem ks. prof. Antoniego Szymańskiego, jednego z najwybitniejszych polskich przedstawicieli katolickiej nauki społecznej. W Lublinie poznał też ks. Władysława Korniłowicza, który miał duży wpływ na jego formację duchową i intelektualną. Podczas pobytu na KUL związał się ze środowiskiem „Odrodzenia” (ruchu młodej inteligencji katolickiej). Dzięki „Odrodzeniu” zbliżył się do katolickiej inteligencji, z którą bliskie kontakty utrzymywać będzie do śmierci. W 1929 r. uzyskał stypendium naukowe, dzięki któremu odwiedził specjalizujące się w katolickiej nauce społecznej ośrodki naukowe w Austrii, Włoszech, Francji, Belgii, Holandii i Niemczech. Zapoznawał się z działalnością Akcji Katolickiej, chrześcijańskich stowarzyszeń i związków zawodowych. Owocem tej podróży była publikacja „Główne typy Akcji Katolickiej za granicą” (Lublin 1931). Po powrocie w 1930 r. do Włocławka był wykładowcą w seminarium duchownym, prowadził Chrześcijański Uniwersytet Robotniczy, był asystentem kościelnym Chrześcijańskich Związków Zawodowych oraz publicystą, a od 1932 r. redaktorem naczelnym „Ateneum Kapłańskiego”. Nadał mu specyficzny, społeczno-kulturalny profil. Było to wówczas pismo nowatorskie, a jednocześnie zajmujące stanowisko w pełni zgodne z doktryną Kościoła - do czego Wyszyński przez cale życie przywiązywał dużą wagę. Prowadził też wykłady z ekonomii społecznej w Seminarium Duchownym we Włocławku. W latach trzydziestych ks. Wyszyński wydał książkę pt. „Inteligencja w straży przedniej komunizmu”. Działał również w Akcji Katolickiej, organizował Katolicki Związek Młodzieży Robotniczej, sieć Katolickich Uniwersytetów Ludowych. Zaangażowanie społeczne ks. Wyszyńskiego dostrzegł kard. August Hlond, który w 1937 r. zaprosił go do Rady Społecznej przy Prymasie Polski. A wydana po wojnie jego książka nosi tytuł „Duch pracy ludzkiej”. Jest to jasny i głęboki, wykład teologii pracy, który to temat ten przez lata był obecny w jego myśli i homiletyce. Założyciel Opus Dei św. Josemaria Escriva de Balaguer znał tę książkę i polecał ją jako lekturę duchową swoim duchowym podopiecznym. Z jego inspiracji w 1957 r. książka ta została przetłumaczona na większość języków europejskich. Związki z Dziełem Lasek Po wybuchu drugiej wojny światowej przewidując, że może być poszukiwany przez gestapo opuścił Włocławek. Od lipca 1940 r. był kapelanem niewidomych dzieci oraz sióstr franciszkanek służebnic krzyża w Laskach, które znalazły schronienie w Kozłówce na Lubelszczyźnie, a potem w Żułowie. W październiku 1940 zagrożony chorobą płuc wyjechał na krótko do Zakopanego, gdzie w przypadkowej łapance został aresztowany. Udało mu się uciec zanim ustalono jego tożsamość. W czerwcu 1942 r. przyjechał do Lasek pod Warszawą i jako kapelan zakładu dla niewidomych został do zakończenia wojny. W Warszawie prowadził wykłady na tajnych uniwersytetach. W 1944 r. przystąpił do Armii Krajowej, nosił pseudonim Radwan II. W czasie powstania warszawskiego był kapelanem w szpitalu powstańczym w Laskach. W marcu 1945 r. powrócił do Włocławka, gdzie był rektorem Seminarium Duchownego, które wymagało odbudowy. Jednocześnie z powodu braku księży, wymordowanych przez Niemców sprawował funkcję proboszcza w dwóch parafiach oraz redaktorem „Ładu Bożego” i „Ateneum Kapłańskiego”. Biskup Lubelski Biskupem został mianowany 4 marca 1946 r. Wspominał, że nominacją był „mocno przestraszony”. Poprosił o czas do namysłu, ale szybko przekonały go słowa kard. Hlonda, że papieżowi się nie odmawia. Sakrę biskupią przyjął 12 maja 1946 r. na Jasnej Górze, a ingres do katedry w Lublinie odbył 26 maja. Porządkował zniszczoną przez okupację diecezję, wizytował parafie, wygłaszał liczne kazania, szczególnie w dzielnicach robotniczych Lublina, prowadził rekolekcje, organizował kursy katechetyczne, wykładał na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i opiekował się nim jako wielki Kanclerz. 22 października 1948 r. niespodziewanie zmarł kard. August Hlond. Przed śmiercią jako swego następcę wskazał bp Stefana Wyszyńskiego. Pius XII decyzję o nominacji podjął już 12 listopada, a 16 listopada podpisał bullę, w której powoływał Wyszyńskiego na arcybiskupa gnieźnieńskiego i warszawskiego, prymasa Polski. Jednak wedle opinii Konferencji Episkopatu Polski, funkcje prymasa Polski, jako metropolity gnieźnieńskiego oraz arcybiskupa warszawskiego powinny zostać rozdzielone, ale papież się z tym nie zgodził. Prymas Polski Ingres do katedry w Gnieźnie nowy prymas odbył 2 lutego, a 6 lutego 1949 r. do prokatedry w Warszawie (katedra św. Jana leżała jeszcze w gruzach). W liście, jaki z okazji ingresu ogłosił do wiernych obu archidiecezji pisał: „Nie jestem ci ja ani politykiem, ani dyplomatą, nie jestem działaczem ani reformatorem. Jestem natomiast ojcem waszym duchowym, pasterzem i biskupem dusz waszych, jestem apostołem Jezusa Chrystusa”. Stefan Wyszyński został wyposażony w specjalne pełnomocnictwa Stolicy Apostolskiej, otrzymane w spuściźnie po kard. Hlondzie, Dawały mu one uprawnienia legata papieskiego wobec całego Kościoła w Polsce oraz jurysdykcję nad katolickimi obrządkami wschodnimi w Polsce. Komuniści po sfałszowaniu wyborów w styczniu 1947 r. i wyeliminowaniu opozycji politycznej jak i antykomunistycznego podziemia, rozpoczęli intensywną walkę z Kościołem. Jej celem była eliminacja Kościoła ze sfery publicznej oraz podporządkowanie go państwu. Państwo na początku 1950 r. przejęło Caritas, kościelną ziemię i dużą część nieruchomości. Zamykano prowadzonych przez Kościół szkoły, szpitale, wydawnictwa, nastąpiła likwidacja stowarzyszeń katolickich. Prymas, wobec tej nowej sytuacji próbował więc szukać dla Kościoła „modus vivendi” z władzą. Uważał, że skoro komuniści przejęli rządy w Polsce z uwagi na warunki geopolityczne, to muszą je przez jakiś czas sprawować. Stąd zgodził się na „Porozumienie” z 1950 r., które na okres kilku lat szalejącego stalinizmu wyhamowało frontalny atak na Kościół. W zamian za potępienie wciąż walczących oddziałów partyzanckich oraz uznanie nowej granicy zachodniej uzyskał zgodę na naukę religii w szkołach i działalność KUL. Jednak prymasowska gotowość do porozumienia miała ściśle zakreślone granice. We wrześniu 1953 r. wobec próby przejęcia przez komunistów kontroli nad nominacjami w Kościele, a więc ubezwłasnowolnienia biskupów, prymas Wyszyński (od stycznia kardynał) wypowiedział kategoryczne: „Non possumus!” - świadomie narażając się na uwięzienie. W maju 1953 roku prymas w imieniu Episkopatu napisał do Bolesława Bieruta memoriał, kończący się słowami: „gdyby postawiono nas wobec alternatywy: albo poddanie jurysdykcji kościelnej jako narzędzia władzy świeckiej, albo osobista ofiara, wahać się nie będziemy. Pójdziemy za głosem apostolskiego naszego powołania i kapłańskiego sumienia, idąc z wewnętrznym pokojem i świadomością, że do prześladowania nie daliśmy powodu, że cierpienie staje się naszym udziałem nie za co innego, lecz tylko za sprawę Chrystusa i Chrystusowego Kościoła. Rzeczy Bożych na ołtarzach Cezara składać nam nie wolno. Non possumus”. Trzy miesiące później, 25 września 1953 r. prymas Wyszyński został aresztowany. Bez aktu oskarżenia, procesu i wyroku był więziony przez trzy lata – do 28 października 1956 r. Do jesieni 1956 r. przebywał w kolejnych miejscach odosobnienia: Rywałdzie Królewskim (do 12 października 1953 r.), Stoczku Warmińskim (do 6 października 1954 r.), Prudniku Śląskim (do 26 października 1955 r.) oraz Komańczy (do 28 października 1956 r.). Wielka Nowenna Podczas pobytu prymasa w Komańczy powstał tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego, pomyślanych jako odnowienie ślubów lwowskich Jana Kazimierza z czasów Potopu szwedzkiego. Ponieważ kardynał Wyszyński wciąż był więziony, tekst ślubów odczytał bp Michał Klepacz 26 sierpnia 1956 r., w obecności blisko miliona pielgrzymów, przybyłych na Jasną Górę. Po odzyskaniu wolności 28 października 1956 r. prymas, w latach 1957 – 1966 prowadził Wielką Nowennę, która miała przygotować naród na obchody Tysiąclecia Chrztu Polski. Były one szeroko zakrojonymi projektami pedagogiki społecznej, moralnej przemiany narodu, przy okazji wymierzonymi w system komunistyczny jako źródło społecznej degeneracji moralnej. Z jego inicjatywy rozpoczęło się Nawiedzenie, czyli wędrówka Matki Bożej w kopii Obrazu Jasnogórskiego po wszystkich polskich parafiach. Nowenna zakończyła się 3 maja 1966 r. Aktem Oddania Narodu Matce Bożej za wolność Kościoła w Polsce i na świecie. Te wielkie projekty duszpasterskie kard. Wyszyńskiego - realizowane w państwie komunistycznym - robiły w Kościele powszechnym gigantyczne wrażenie. Większość hierarchii patrzyła na to ze zdumieniem i podziwem. Zyskał na tym Kościół w Polsce, stając się w tym czasie istotnym punktem odniesienia dla Kościoła powszechnego. Udział w Soborze Watykańskim II W latach 1962-1965 kard. Wyszyński brał czynny udział w pracach Soboru Watykańskiego II, najpierw w jego przygotowaniu, a potem w obradach wszystkich czterech Sesji. Podczas pierwszej sesji soborowej został mianowany przez papieża Jana XXIII członkiem Sekretariatu do Spraw Nadzwyczajnych, a później przez kolejnego papieża Pawła VI, członkiem Prezydium soboru. Wielokrotnie przemawiał podczas spotkań plenarnych, składał pisemne memoriały, prowadził wykłady czy udzielał wywiadów. W nurt prac soborowych włączył cały Kościół w Polsce, inicjując w nim modlitwy w intencji Soboru Czuwania Soborowe z Maryją Jasnogórską. Biskupi polscy złożyli na III Sesji Soboru specjalny memoriał do Ojca Świętego z prośbą o ogłoszenie Maryi Matką Kościoła i oddanie Jej świata. Dokonało się to dnia 21 listopada 1964 roku, na zakończenie III Sesji. Papież Paweł VI, ku wielkiej radości wszystkich biskupów ogłosił Maryję Matką Kościoła. Orędzie do biskupów niemieckich Kardynał Wyszyński był też jednym z inicjatorów słynnego orędzia biskupów polskich i biskupów niemieckich, co spotkało się z ostrą reakcją władz komunistycznych. Na zakończenie obrad Soboru Watykańskiego II, w przyjętym przez Prymasa liście biskupów polskich do niemieckich, napisano m. in.: „W tym ogólnochrześcijańskim, a zarazem bardzo humanitarnym duchu wyciągamy do Was nasze dłonie z ław kończącego się Soboru, udzielamy przebaczenia i prosimy o przebaczenie. A jeśli wy – biskupi niemieccy i ojcowie soborowi – ujmiecie po bratersku nasze wyciągnięte dłonie, wówczas dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić w Polsce nasze Milenium w sposób całkowicie chrześcijański.” Słowa te spotkały się z niemal histeryczną nagonką ze strony władz komunistycznych. W 1972 dzięki jego długoletnim staraniom Stolica Apostolska ostatecznie potwierdziła polskie diecezje na ziemiach zachodnich i północnych oraz uznała granice zachodnie PRL. We wrześniu 1978 r. kard. Wyszyński odbył podróż do Niemiec, która stała się znakiem chrześcijańskiego przebaczenia oraz pragnienia jedności i pokoju. W Fuldzie delegacja polska spotkała się z niemiecką Konferencją Episkopatu. Ponadto odwiedziła: Kolonię, Neviges, Monachium, Dachau, Frankfurt, Moguncję. „Europa – mówił wówczas - musi dostrzec ponownie, że jest ona nowym Betlejem – dla świata, dla ludów i narodów. (…) Wśród współczesnych wojen i wieści o wojnach, Europa – która otrzymała przez Kościół powszechny pokój, jakiego świat nie jest zdolny dać, nie może być ciągle fabryką amunicji, międzynarodowym targowiskiem i dostawcą broni, nie może nadal być poligonem dla doświadczeń wojennych, czy też miejscem samoudręki ludów i narodów.” Krytyk watykańskiej Ostpolitik i promotor wiary na Wschodzie Kard. Wyszyński nie zgadzał się z watykańską Ostpolitik – polityką wobec państw bloku komunistycznego - i w związku z tym miał trudne relacje z kolejnymi sekretarzami stanu Stolicy Apostolskiej, począwszy od Domenico Tardiniego, a skończywszy na kard. Jean-Marie Villotcie z czasów Pawła VI. Kard. Wyszyński był „łącznikiem ze Stolicą Apostolską dla księży pracujących za wschodnią granicą Polski”. Notatki Prymasa ujawniają, że w 1957 r. otrzymał od papieża Piusa XII szczególne uprawnienia „facultates specialissime” dotyczące katolików obrządku łacińskiego żyjących na terenie Związku Sowieckiego. Uprawnienia nadzwyczajne nadane „ pisemnie albo ustnie” (aut scripto aut ore tributae) były Prymasowi Polski przedłużane przez kolejnych papieży. W październiku 1978 r. przed audiencją u Jana Pawła II zapisuje, że poprosi go o konfirmację uprawnień z 1957 r., gdyż jego zdaniem „są one jeszcze potrzebne”. 26 października 1978 r. zostały mu one przyznane. Dokonywał tajnych święceń duchownym potajemnie działającym w ZSRR. 30 czerwca 1967 roku udzielił sakry biskupiej ks. Janowi Cieńskiemu, w prywatnej kaplicy prymasów Polski w Gnieźnie. Tajnie wyświęcony biskup miał uprawnienia sufragana (biskupa pomocniczego) archidiecezji lwowskiej. Kolejną ważną postacią z sowieckiej Ukrainy, która miała kontakt z kard. Wyszyńskim był prof. Henryk Mosing. 20 września 1961 r. w Warszawie otrzymał z rąk kard. Wyszyńskiego święcenia diakonatu, natomiast w nocy 21 października 1961 r. święcenia kapłańskie. Odbyło się to w ścisłej tajemnicy w klasztorze ss. Służebniczek Krzyża w Laskach pod Warszawą. Ks. Mosing przez wiele lat działał jako ksiądz, nielegalnie, docierając do najdalszych zakątków Związku Sowieckiego. Prymas Wyszyński wyświęcił także szereg innych pałanow pracujących w ZSRR, ale ich liczby dokładnie nie znamy. Ważną częścią posługi Prymasa na Wschodzie było zbieranie informacji o sytuacji Kościoła na tych terenach i przekazywanie ich do Watykanu. Informatorami Wyszyńskiego byli zarówno duchowni, jak i ludzie świeccy. Jednym z ważnych rozmówców Ks. Prymasa był ks. Władysław Bukowiński, łagiernik i kapłan pracujący w Kazachstanie który od 1965 r. miał możliwość odwiedzania rodziny w Polsce. Obchody Millennium Prymas przewodniczył wszystkim uroczystościom milenijnym 1966 r., przemierzając wraz z całym Episkopatem „Szlak Tysiąclecia” w wielkim dziękczynieniu Narodu i Kościoła. Na wszystkich stacjach milenijnych głosił słowo Boże. Prześladowanie Kościoła jednak nie ustawało. Władze przypuściły niezwykle ostry atak na osobę Kardynała Prymasa. Nie zgodziły się na przyjazd Ojca Świętego Pawła VI na Jasną Górę. Punktem kulminacyjnym uroczystości milenijnych było święto Królowej Polski, 3 maja 1966 r. W tym dniu Prymas wraz z całym Episkopatem, wobec kilkuset tysięcznej rzeszy wiernych zebranych u stóp Jasnej Góry, dokonał wiekopomnego Aktu całkowitego Oddania Polski w niewolę Matce Chrystusowej za wolność Kościoła w Ojczyźnie i w świecie. Z punktu widzenia politycznego sukcesem Prymasa było przede wszystkim zachowanie samodzielności i autonomii Kościoła katolickiego od państwa komunistycznego - dzięki czemu udało się obronić resztki samodzielności społecznej Polaków. 5 września 1971 r. wypełniając milenijne zobowiązania Narodu, w poczuciu współodpowiedzialności za cały Kościół, Prymas Wyszyński dokonał wraz ze wszystkimi biskupami polskimi na Jasnej Górze Aktu oddania Maryi, Matce Kościoła całej rodziny ludzkiej. Prymas Wyszyński był twórcą oryginalnej koncepcji „teologii narodu”. Koncepcja ta wychodzi z założenia, że naród jest wspólnotą naturalną, równie naturalną co rodzina, co więcej, że jest doczesnym nośnikiem pewnych wartości nadprzyrodzonych. Naród kard. Wyszyński rozumiał jako pewien sposób egzystencji człowieka – także w sferze nadprzyrodzonej – zgodnie z teologiczną prawdą, że łaska buduje na naturze. W październiku 1971 r. udał się do Rzymu na kolejny Synod Biskupów oraz uczestniczył w pracach Kongregacji ds. Kapłanów i Papieskiej Komisji Rewizji Prawa Kanonicznego. Wraz z dwutysięczną rzeszą pielgrzymów z kraju uczestniczył w Bazylice świętego Piotra w Rzymie w uroczystościach beatyfikacyjnych ojca Maksymiliana Kolbego. 26 sierpnia 1978 r. brał udział w konklawe, które wybrało papieża Jana Pawła I, a 16 października 1978 w konklawe, które wybrało kardynała Karola Wojtyłę na papieża. W dniach 2–10 czerwca 1979 przyjął Ojca świętego Jana Pawła II w Polsce, podczas jego pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny. Obrońca praw człowieka Podczas wydarzeń marcowych 1968 r. Prymas zdecydowanie występował w obronie podstawowych praw człowieka i Narodu. Wołał: „Nie wolno bić! Chrześcijanin nigdy na nikogo ręki nie podnosi, bo w każdym widzi godność dziecięcia Bożego. Ugodzony może wydawać się sponiewieranym. Ale bardziej poniewiera się ten, który uderza, niż ten, który jest uderzany… Najmilsi, przezwyciężajcie nienawiść miłością.” Po tragicznych wypadkach na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. Prymas wypowiedział wstrząsające słowa: „Wasz ból jest naszym wspólnym bólem. Gdybym mógł w poczuciu sprawiedliwości i ładu, wziąć na siebie całą odpowiedzialność za to, co się ostatnio stało w Polsce, wziąłbym jak najchętniej… Bo w Narodzie musi być ofiara okupująca winy Narodu… Jakżebym chciał w tej chwili – gdyby ta ofiara przyjęta była – osłonić wszystkich przed bólem, przed męką.” Swą nadzieję na przemiany Prymas wiązał z faktem, że komunizm jest systemem tak bardzo zdegenerowanym, że – prędzej czy później – zapadnie się. Uważał, że na ten właśnie moment trzeba się przygotować, nie narażając się na zbytnie straty lecz wychowując ludzi do tego, by wewnętrznie byli wolni. Po wybuchu strajków w sierpniu 1980 r. na Wybrzeżu Prymas spotyka się z Gierkiem, a później 26 sierpnia wygłasza kazanie na Jasnej Górze. Prymas mówił w nim o potrzebie wolności związkowej oraz o konieczności upominania się o swobody społeczne. Zainicjował przezeń stanowisko Rady Głównej Episkopatu, która wydała 28 sierpnia oświadczenie jednoznacznie popierające postulaty strajkujących. Do Stoczni Gdańskiej wysyła Romualda Kukułowicza jako swego osobistego wysłannik Prymasa. Wobec napiętej sytuacji polityczno – społecznej prymas Wyszyński podejmował starania mające na celu łagodzenie konfliktów na linii rząd – opozycja. W latach 1980 – 1981 pełnił rolę pośrednika w negocjacjach pomiędzy władzą, a „Solidarnością”. Przede wszystkim jednak Prymas cały czas troszczył się o zachowanie w Polsce pokoju społecznego. Na ostatnim spotkaniu z kierownictwem „Solidarności” w marcu 1981 r. tonował radykalne nastroje i mówił: „Chyba ani ja ani panowie nie darowalibyśmy sobie, gdyby popłynęła krew chociaż jednego młodego chłopca”. Był przekonany, że nie mamy żadnych szans w siłowej konfrontacji z reżimem. Uważał, że w tym momencie trzeba się skoncentrować na budowie struktur i samokształceniu, po to, by być silniejszym na dalszych etapach rozwoju sytuacji. Ostatnia droga W marcu 1981 r. nastąpił początek śmiertelnej choroby na tle nowotworowym. 22 maja 1981r. wypowiedział ostatnie przemówienie do Rady Głównej Episkopatu. Powiedział „Żadnych próśb w mojej intencji nie zanoszę do Matki Najświętszej. (…) Waszą żywą wiarę zawsze podziwiałem i waszą gorliwość apostolską, której nie zawsze mogłem sprostać. Same uczucia wdzięczności. Do nikogo – najmniejszego żalu. Na nikim – najmniejszego zawodu, wszystkim pozostawiam moje serce, które nie zabiera ze sobą żadnego zastrzeżenia w stosunku do żadnego z biskupów, do kapłanów i ludu Bożego. Wszystkie nadzieje, to Matka Najświętsza. I jeżeli jaki program – to Ona.” Prymas Polski Stefan kardynał Wyszyński zmarł 28 maja 1981 r. w Warszawie, w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Miał 80 lat, z których 57 przeżył jako kapłan. Trumna z jego ciałem spoczęła w podziemiach katedry św. Jana w Warszawie, a pogrzeb 31 maja 1981 r., z udziałem kard. Agostino Casarolego reprezentującego Ojca Świętego przebywającego w szpitalu po zamachu, stał się wielką manifestacją religijną i narodową.
Stefan Kardynał Wyszyński napisał w 1946 roku interesującą książkę o pracy. „Duch pracy ludzkiej” to badanie kondycji człowieka w pracy – pod względem duchowym, społecznym i intelektualnym. Kardynał był blisko ludzi pracy, zajmował się również socjologią*. Polecam kilka wybranych cytatów.
oszczędź 21 % Książki naukowe i popularnonaukowe Religioznawstwo, nauki teologiczne Religie - opracowania ogólne Opis Dostawa i płatność Opinie Opis Dostawa i płatność DOSTAWA Zamów do godziny 10:00, a Twoje zamówienie wyślemy najpóźniej w kolejnym dniu roboczym. W przypadku książki nowej termin ten może się wydłużyć o 2 dni robocze. FORMY DOSTAWY Paczkomat InPost 14,99 zł Kurier24 InPost 13,99 zł Kurier za pobraniem 23,99 zł Orlen Paczka 10,99 zł Kurier48 Poczta Polska odbiór w punkcie 12,99 zł Kurier48 Poczta Polska 12,99 zł Odbiór osobisty Lubień 0,00 zł Darmowa dostawa przy zamówieniu od 200 zł. FORMY PŁATNOŚCI online – szybkie transfery online - PayPal (należy wpisać e-mail odbiorcy: [email protected]) przelew tradycyjny płatność przy odbiorze gotówką lub kartą Opinie Nie dodano jeszcze żadnej opinii. Musisz być zalogowanym użytkownikiem, aby dodawać opinie o produktach. ZALOGUJ SIĘ -21% Uwagi: Obwoluta/Oprawa: zabrudzona, wytarta, ze śladami zgięć Brzegi stron: zakurzone, zabrudzone Rogi: zagięte, rozdwojone Grzbiet: naderwany Blok: przekrzywiony, pęknięty TIN: T03063325 Rok wydania: 1989 Rodzaj okładki: Miękka 24,00 zł 18,87 zł Inne tego autora Inne tego wydawnictwa
. omg57sf39k.pages.dev/692omg57sf39k.pages.dev/266omg57sf39k.pages.dev/216omg57sf39k.pages.dev/121omg57sf39k.pages.dev/925omg57sf39k.pages.dev/423omg57sf39k.pages.dev/958omg57sf39k.pages.dev/840omg57sf39k.pages.dev/900omg57sf39k.pages.dev/932omg57sf39k.pages.dev/230omg57sf39k.pages.dev/888omg57sf39k.pages.dev/452omg57sf39k.pages.dev/73omg57sf39k.pages.dev/323
stefan kardynał wyszyński jedna jest polska